Od kilku dni wiedziałam, że jestem alfą. Ale czy się nadawałam? Nie wiem, dlaczego akurat ja zostałam wybrana, ale to nie czas na rozmyślanie, jeżeli wataha jest tak duża i jest Deviś. Nie wiem dlaczego, ale przy nim czuje się o wiele bezpieczniej. W sumie to mój ''starszy brat ''. Weszłam do jaskini Deva, w której panowała absolutna cisza. Dev leżał na ziemi, rozmyślając.
- Deviś - powiedziałam uradowana jego widokiem.
- Hej Ventus – powiedział z największym spokojem w głosie.
- A gdzie zniknął tamten krzaczek przy wejściu do jaskini – zapytał.
- Jaki krzaczek? - spytałam i właśnie przypomniało mi się, że jak wchodziłam, to chyba tego krzaczka unicestwiłam.
- No taki borówkowy krzaczek tam rósł – powiedział z podejrzliwością.
- Pewnie jakieś wróżki przyszły i go zniknęły – powiedziałam, by wymigać się od wyjaśnienia.
- Na pew… - zaczął, ale ja krzyknęłam.
- Devvvv, to p p p pająk – krzyknęłam, a w czasie, gdy się odwracał, wyczarowałam nowego krzaczka niczym nie różniącego się od tamtego.
- Nie ma tam przecież pająka – powiedział.
- Już nie, ale przyszedł krzaczek - powiedziałam, wskazując łapą w wyjście z jaskini.
- Ciekawe skąd się tam wziął - powiedział ze sztucznym namysłem.
- No a jak miał, przyszedł - powiedziałam, przypominając sobie, że Dev przewiduje czyny.
- A czy ty przypadkiem nie panujesz nad materią? - powiedział, a ja uświadomiłam sobie, że nic przed nim nie ukryję.
- No tak.. - powiedziałam - ale on sam sobie znikł....
- A obejrzałaś już sobie wszystkie tereny? - zapytał, widząc mnie smutną.
- Jeszcze nie ale widziałam taki śliczny mostek.
- Czy on nie jest na moich terenach?
- A nie mogę po nich chodzić? - zapytałam smutna, myśląc, że już nigdy nie zobaczę mojego ukochanego mostku.
- Możesz przecież to wspólna wataha - powiedział, po czym stałam się niewidzialna i skoczyłam na Deva, by tarmosić go za ucho. Jakimś cudem zawsze się mnie spodziewał, nawet, wtedy gdy byłam niewidzialna.
Deviś?