- Tato, dlaczego zmieniam się w demona? - wyszeptałam. - DLACZEGO?!
- To nie twoja wina. - usłyszałam cichy głos. Czułam obecność mojego ojca, przyszedł do mnie.
- Dlaczego mnie zostawiłeś? - zapytałam z łzami w oczach.
- Ja cie nigdy nie zostawiłem, i nigdy cię nie zostawię. - powiedział.
- Ja... ja mu...muszę pob...być sa..sama - wyjąkałam przez łzy.
- Dobrze. - powiedział spokojnym tonem duch mojego ojca. Nie chciałam, żeby ktokolwiek teraz był przy mnie, nawet ojciec, którego tak bardzo mi brakuje. Wskoczyłam do rzeki. Czekałam aż nurt poniesie mnie na głębsze wody. Nie jeden wilk pomyślał by, że nie żyję i płynę z prądem. Rzeka robiła się coraz głębsza. Przestałam dryfować, po czym zanurkowałam głębiej. Opadałam na dno. Coraz głębiej i głębiej. Woda była przyjemnie chłodna. Chciałabym utonąć, zacząć dusić się pod wodą, i tak kiedyś umrę... dlaczego nie to kiedyś nie może być teraz? Zabiłabym dużo niej zwierząt. Zamknęłam oczy. Byłam już na samym dnie. Nie docierał do mnie prawie żaden dźwięk. Zasnęłam.
*wieczorem*
Otworzyłam oczy. Nadal znajdowałam się na dnie. Wypłynęłam na powierzchnię, po czym nabrałam świeżego powietrza. Nad rzeką siedział Dev, a ja chyba byłam na terenie Legionu Ziemi. Rozejrzałam się wokoło. Wszędzie były rośliny. Tak, to legion Ziemi. Dev zauważył mnie.
- Hej. - spojrzałam na przyjaciela.
- Witaj. Co cię tutaj sprowadza? - zapytał z typowym dla niego spokojem.
- Rzeka. - uśmiechnęłam się. Basior posłał mi pytające spojrzenie.
- Jak chcesz mogę stąd iść... - powiedziałam.
Dev? Nie ma to jak drzemka pod wodą xD