Spacerowałem sobie zielonymi lasami Legionu Ziemi. Lubiłem to miejsce ze względu na panujący tu klimat, który uspokajał mnie po wszelkich kłótniach. Zawsze brałem rady od Deva, a tutejsze klimaty mi się z nim kojarzyły. Chodziłem i rozmyślałem, aż wszedłem na malutką polankę, obsypaną kwiatami i porośniętą dookoła strzelistymi i bujnymi drzewami. Po jednej stronie znajdowały się jaskinie, które raczej nie zachęcały, lecz byłem pewien, iż po urządzeniu ich stałyby się całkiem przyjemnym miejscem. Przeszedłem się do końca i odkryłem wąskie przejście dalej. Szczerze, to bardzo mnie to zaciekawiło, a że nie miałem dzisiaj nic w planach, to postanowiłem zwiedzić resztę legionów. Zaszyłem się w gąszczu roślin, ścieżka miała ok. 200 metrów. W końcu trafiłem na kolejną, niezwykle rozległą polanę, która nie różniła się niczym od poprzedniej, prócz wielkości i lokatora. A raczej lokatorki, która obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się nieznacznie, ale ujmująco.
- Witaj. - jej głos był spokojny i opanowany. Postanowiłem porozmawiać z nią kulturalnie i zaprzyjaźnić się z nią, bo skoro z jedną waderą już się kłóciłem, to mogłem zjednać sobie jakiegoś członka.
- Dzień dobry. Należysz do Legionu Ziemi?
- Tak, ty jesteś z... - przyjrzała mi się. Nie byłem zdziwiony, że nie wie, jakim wilkiem jestem. Cyłem w końcu cały czarny, a jedynie moje oczy były lekko czerwonawe i ogniste.
- Legionu Ognia. Moje imię to Ignis, a ty jak się nazywasz?
- Jestem Aoede. Czy miałbyś ochotę na mały spacer? Nie za bardzo znam tutejsze tereny. - powiedziała lekko zmieszna.
- Cóż, wstyd mi się przyznać, lecz ja także nie byłem w kilku miejscach. A w towarzystwie zawsze lepiej, prawda? - wadera znowu się uśmiechnęła i przytaknęła mi głową. - A więc ruszajmy.
Aoede? Sorry, że krótkie!