- Opowiedz mi co jak wygląda - poprosiłam go. Chwilę milczał, a ja jedynie wyczuwałam jak szczeniak chodzi w te i we w te oglądając wszystko.
- Nie widzisz? - pokręciłam przecząco głową. - To... - trudził się nad pytaniem. Odwróciłam się w stronę szczeniaka.
- Sho, nie oddalaj się za bardzo - powiedziałam do niej, po czym wróciłam do przywódcy.
- Widzę łapami - powiedziałam, a następnie wytłumaczyłam mu o chodzi. Czułam wibracje, bo moim żywiołem była także ziemia. Czułam wszystko, jak się ktoś porusza, czułam małe mróweczki blisko siebie oraz spadające drzewo z bardzo daleka.
Potem słuchała Dev'a jak opowiadał o terenach. Zielone lasy, w której jest dużo zwierząt, wielkie i piękne łąki, kolorowe kwiaty, czyste błękitne niebo... wszystko sobie wyobrażam tak, jak mówił. Ponieważ nie znam kolorów, nie wiem jak wyglądają, wyobrażam sobie je sobie tak, jak mi się śniły, bo tylko wtedy widzę.
- Jesteście z daleka? - zapytał gdy szliśmy przy brzegu jeziora. Czułam wodę nosem i łapami, kiedy czasem dotykałam tafli wody na brzegu.
- Dosyć - jakoś nie miałam zamiaru mu mówić skąd dokładniej przybywam, bo to nie było potrzebne.
- Są tu inne wilki, jak ja? - usłyszałam pytanie szczeniaka. Basior zaprzeczył, a Shovita wskoczyła mi na grzbiet. Chwilowo się załamałam pod nią - jak na małą waderę była sporych rozmiarów - ale nie zaprzestałam chodu.
- Tak czy siak się ktoś znajdzie - położyła mi się na grzbiecie. Często tak przesypiała resztę drogi, gdy nie miała już sił przez ciągłe zabawy, które sama wymyślała.
- Pomożesz mi znaleźć jakąś jaskinię? - poprosiłam. - Jak na szczeniaka jest dosyć ciężka - dodałam, a Dev się zgodził. Byliśmy w lesie, tak jak czułam stopami, wyobrażałam sobie drzewa, krzewy, kamienie, czy nawet mrowiska i ptaki na gałęziach.
Dev?