Mizu zaczęła tworzyć rozmaite wzory z wody płynącej w rzece. Wodne motyle latały wokół mnie. Gdzieś dalej przebiegła stworzona przez nią wodna sarna. Mnóstwo wodnych zwoerzaków biegało do okoła, a obok mnie wyrosło wodne drzewo. W pewnym momęcie wzrok wadery skupił się na zającu buszującym w krzakach. Nie był to jednak wytwór jej magii. Prawdziwy zając. Zastrzygła uszami. Nie skupiała się już na wodzie. Wtedy wszystko wylądowało na mnie. Cała mokra kaszlałam kroplami. Ona tylko spojrzała na mnie ze strachem. Rzuciłam jej wrogie spojrzenie i fuknęłam poirytowana. Machnęłam ogonem i ruszyłam w stronę legionu ognia.
- Czekaj, Flame! - krzyknęła biegnąc za mną - Ja nie chciałam!
- Wiem... - mruknęłam - ale mimo wszystko to zrobiłaś.
- Flame, ja...
- Mogłaś mnie zabić!
Biegam. Biegłam dalej i dalej. Wadera biegła za mną, ale po jakimś czasie chyba się poddała. Przynajmniej tak mi się zdawało. Jednak nie skupiałam się teraz na niej. Moje myśli krążyły wokół Neptuna. Mimo tego co mi robił, miałam nadzieję że żyje. Taka mała iskierka wiary, że jakimś cudem udało mu się uciec. Że teraz chce mnie znaleźć. Chociaż nie wiem, czy potrafiłabym mu to wybaczyć. Ten ból... to wszystko... bo kiedy moje serce chce do niego, umysł chce trzymać się zdala. Dalej czuję przed nim strach, a mimo to chcę z nim być.
Nie patrzyłam gdzie biegnę. Wpadłam na drzewo. Przed moimi oczami pojawiła się Mizu. Wyciągnęła do mnie łapę. Chciała pomóc mi wstać. Ja jednak zrobiłam to sama, dalej wrogo na nią patrząc. W moim oku zakręciła się łza. Odwróciłam głowę, by tego nie zauważyła i szybko ją wytarłam. Zacisnęłam zęby z całej siły, powstrzymując się od płaczu. Byłam cała mokra, a jednak moje futro zapłonęło. W moich oczał pojawiły się iskierki, które po chwili stały się ogniem. Moja dotychczas szafirowe oczy stały się pomarańczowe, a w tym pomarańczu widać było ogień. Ogień, który wymykał mi się spod kontroli. W końcu pobiegłam dalej. W moim legionie nikomu niezagrożę podpaleniem. Jednak Mizu biegła za mną.
- Mizu, zostaw mnie!
- Daj sobie pomóc!
Gwałtownie się zatrzymałam, a razem ze mną zatrzymała się wadera. Przygwoździłam ją do drzewa.
- Nie wiesz, co przeżyłam, więc nie wtrącaj się w moje życie! - krzyczała, jednak robiłam to wolno i wyraźnie - Jesteś najbardziej irytującym wilkiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam!
- Czekaj, Flame! - krzyknęła biegnąc za mną - Ja nie chciałam!
- Wiem... - mruknęłam - ale mimo wszystko to zrobiłaś.
- Flame, ja...
- Mogłaś mnie zabić!
Biegam. Biegłam dalej i dalej. Wadera biegła za mną, ale po jakimś czasie chyba się poddała. Przynajmniej tak mi się zdawało. Jednak nie skupiałam się teraz na niej. Moje myśli krążyły wokół Neptuna. Mimo tego co mi robił, miałam nadzieję że żyje. Taka mała iskierka wiary, że jakimś cudem udało mu się uciec. Że teraz chce mnie znaleźć. Chociaż nie wiem, czy potrafiłabym mu to wybaczyć. Ten ból... to wszystko... bo kiedy moje serce chce do niego, umysł chce trzymać się zdala. Dalej czuję przed nim strach, a mimo to chcę z nim być.
Nie patrzyłam gdzie biegnę. Wpadłam na drzewo. Przed moimi oczami pojawiła się Mizu. Wyciągnęła do mnie łapę. Chciała pomóc mi wstać. Ja jednak zrobiłam to sama, dalej wrogo na nią patrząc. W moim oku zakręciła się łza. Odwróciłam głowę, by tego nie zauważyła i szybko ją wytarłam. Zacisnęłam zęby z całej siły, powstrzymując się od płaczu. Byłam cała mokra, a jednak moje futro zapłonęło. W moich oczał pojawiły się iskierki, które po chwili stały się ogniem. Moja dotychczas szafirowe oczy stały się pomarańczowe, a w tym pomarańczu widać było ogień. Ogień, który wymykał mi się spod kontroli. W końcu pobiegłam dalej. W moim legionie nikomu niezagrożę podpaleniem. Jednak Mizu biegła za mną.
- Mizu, zostaw mnie!
- Daj sobie pomóc!
Gwałtownie się zatrzymałam, a razem ze mną zatrzymała się wadera. Przygwoździłam ją do drzewa.
- Nie wiesz, co przeżyłam, więc nie wtrącaj się w moje życie! - krzyczała, jednak robiłam to wolno i wyraźnie - Jesteś najbardziej irytującym wilkiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam!
Mizu? Wybacz mi błędy, pisałam z tableta na plastyce