* we śnie *
Siedziała sama nad mostkiem Ventus. Płakała, na pewno przeze mnie. Otarła łzy łapą, a potem wstała i powlokła się w stronę Zatoki Legionu Wody. Wydawało się, że nie wiedziała, gdzie idzie, na początku weszła w gęsty las, potem drzew było coraz mniej, aż jej oczom ukazał się widok plaży i skaczących delfinów. Bez wahania podeszła do wody. Widać, że się zamyśliła się i nie dbała o nic. Zbliżyła się bardziej do wody. Wpatrywała się w nią, a potem przechyliła...
* w realu *
Natychmiast się obudziłem. Zimny pot spływał mi po plecach, czułem, czułem, że Kassi nie może wpaść do wody. Nie miałem pojęcia, co robić. Myśl, Ignis, myśl! Usiadłem bezradnie na podłodze i zacząłem kląć:
- *****! Jak mogło do tego ****** jasna dojść! Muszę być bardziej odpowiedzialny. - Pręgi nadal nie znikły. Moja głupia moc, a raczej niemoc... MOC! Tego właśnie szukałem! Pomyślałem tylko o Zatoce, a od razu się tam przeniosłem. Wszystko działo się szybko, Kassi jak we śnie podeszła do wody, a potem... wpadła. Natychmiast skoczyłem za nią, nie zważając na konsekwencje, moje serce biło jak szalone. Gdy tylko moja łapa dotknęła wody, poczułem ogromy ból, potem całe ciało rozsadzało mi od środka. Skupiłem się na waderze bezwładnie opadającej na dno. popłynąłem jak strzała do Kassi, chwyciłem ją za futro i wypłynąłem na powierzchnię. Krztusiłem się, a każda część mojego ciała piekła mnie niemiłosiernie.Czemu ona była taka głupia?! Czemu ja byłem takim nieczułym idiotą?! Położyłem waderę na rozgrzany piasek, a następnie począłem uciskać jej klatkę piersiową. Ona wypluła wodę i natychmiast usiadła. Kiedy zauważyła mnie, sprzedała mi siarczystego polika.
- A to za co?! - wrzasnąłem jak oparzony. - Ryzykowałem życiem, żeby uratować twój tyłek, a ty mi się tak odpłacasz? Jesteś prawdziwą idiotką...
- Że ja idiotką?! To ty jesteś idiotą i głupim zboczeńcem, na pewno zrobiłeś mi usta usta!
- Nie! Z tobą nigdy, po za tym to ty prędzej byś to zrobiła, uwodzicielko jedna!
- Nie obrażaj mnie!
- To ty zostaw w spokoju mnie! - puściły mi nerwy. Nienawidziłem się zapalać, nienawidziłem swojej debilnej mocy samozapłonu, a teraz calusieńki pokryłem się dwumetrowymi płomieniami. Wadera cofnęła się ode mnie.
- I widzisz, co najlepszego zrobiłaś?! To JEDYNA moc, która działa po styczności z wodą, dlaczego w ogóle tu przyszłaś?! Wtedy nie musiałbym skakać za tobą do morza.
- Skoczyłeś za mną? - spytała się zdziwiona.
- Tak. A teraz najlepiej zejdź mi z oczu, dostatecznie mnie wkurzyłaś.
- Ja... Już idę. - Kassi odbiegła z plaży. Ja cisnąłem kamieniem w wodę, a potem padłem bezwładnie na piach. Ból był ogromny, całe ciało mnie paliło, a ja byłem coraz bardziej zezłoszczony. W końcu moje oczy zamknęły się, a ja odpłynąłem.
Kassi?