- Ożyłam muchę - powiedziałam z niedowierzaniem. Mucha zaczęła latać po mojej jaskini.
- Ale jak... - wpatrywałam się w nią jak zahipnotyzowana. Momentalnie zapomniałam o zdarzeniu z Ignisem i kłusownikami.
- Jak fajnie ona żyje - zaczęłam skakać za muchą po całej jaskini - nie jest martwa! Ożyłam ją!
Biegłam za muchą po jaskini jakąś godzinę, aż w końcu muszka wyleciała z jaskini, ja oczywiśnie hopsnęłam za nią.
- Muszko - powiedziałam ciągle lecąc za nią - Gdzie lecisz?
Wyglądało to pewnie co najmniej dziwnie. Przechodnie wpatrywali się na mnie jak na wariatkę. Bo przecież jak wygląda alfa latająca za muchą i gadająca do niej.
- Poczekaj - powiedziałam wyczerpana - nie mam siły.
Przebiegliśmy już całą watahę i prawie dotarliśmy do terenów niczyich. Nagle stało się coś co zmieniło moje życie...... Muszka usiadła na liściu i dała mi odpocząć.
- Dziękuje Ci muszko - powiedziałam - Jak ci tam życie mija w twoim muszkowym ciele.
- BzzzBzzBzzz - powiedziała muszka, odebrałam to jako "ano całkiem nieźle".
- Gdzie się wybierasz? - spytałam muszkę, lecz ona nic nie odpowiedziała, tylko zaczęła lecieć dalej. Dolecieliśmy do jakiś krzaków w których się zaplątałam. Muszka nagle znikła. Po wielu próbach wreszcie wydostałam się z krzaków.
- Muszko, gdzie jesteś - powiedziałam, nagle zobaczyłam muszkę stojącą na stole, wśród rozmawiających, kłusowników. Jeden z nich uniósł rękę, by zabić muszkę. Wyskoczyłam ze krzaków, przy okazji stawiając kłusowników na nogi.
Ignis? Nich muszka nie umiera :c Proszę