środa, 12 kwietnia 2017

Od Azzai Cd. Chinmoku

- Witaj, Szczurku… - powiedział, ktoś, wchodząc do jaskini.
Obróciłam się gwałtownie. W pierwszym momencie moja twarz okazywała grymas z powodu obecności pawiana w masce, ale zmienił się wraz z zaistniałą sytuacją.
- C-co ci się….? - powiedziałam, patrząc z troską na zalanego krwią basiora.
- Dużo by… mówić. - odpowiedział, podnosząc głowę.
- Pobiegnę po wodę i bandaże - powiedziałam, kierując się do końca jaskini. Po chwili basior padł. Opatrzyłam jego rany i je umyłam. Zaczął się trząść. Chyba dostał gorączki. Nie miałam wyboru. Przykryłam go moim ogonkiem i usiadłam obok niego. Siedziałam tak przez godzinę, starając się go zbudzić. Wszystko na nic. A co jak umrze. Co wtedy będzie? Kto chciałby marnować czas na mnie? Głupią, beznadziejną, szarą, bezużyteczną i małą waderę jak ja? A kto miałby zamiar mnie irytować? Bo przecież po co? Są lepsze zajęcia. A wrzucać mnie do wody? Nawet nie wiem, jak się ten basior nazywa. A w sumie, po co się mam nad nim użalać? Przecież ja go nienawidzę. I to ze wzajemnością. To co mam robić? A jaki jest sens życia? Po co ja się urodziłam? Może gdyby nie ja ktoś by żył? A czy on wie, jak się nazywam. Na pewno nie. Niech ten pawian nie umiera. Nie cierpię go, ale ten gamoń musi, żyć. Nie będę miała wtedy nawet wroga. Zaczęłam płakać.
- Nie umieraj.. - rzekłam cicho.
Chinek?