- Tak. Ale spotkaliśmy się w tek postaci tylko raz... - powiedział, a jego głos trochę się załamał. Postanowiłam zmienić temat.
- A wiesz, jakie zwierzęta żyją w Moim Legionie - spytałam, ale wiedziałam, że nie zgadnie.
- Ptaki - powiedział. Ale ja rzuciłam mu poważne spojrzenie.
- Smoki powietrza? - spytał, tym razem zaciekawiony.
- Nie - powiedziałam i znowu się uśmiechnęłam.
- Pegazy?
- Przecież byście je zjedli - powiedziałam.
- Feniksy powietrza? - powiedział.
- Przecież nawet ognistych nie ma - powiedziałam - I tak nie zgadniesz, więc ci pokaże.
- Dobra.. - powiedział, z wahaniem.
Szliśmy i wspinaliśmy się po stromych łąkach.
- Ile jeszcze - spytał. Chyba się męczył. Mnie nie jest ciężko, bo mam skrzydła.
- Nie daleko - powiedziałam.
Wreszcie wdrapaliśmy się na górę.
- Jak tu ślicznie - powiedział basior, rozglądając się.
- Wiem - powiedziałam dumnie, bo to przecież mój legion.
- To gdzie są te zwierzęta - spytał z podekscytowaniem.
- Tam wyżej - wskazałam na górę. Uśmiech z jego twarzy zniknął.
- A nie ma ich gdzieś tu niżej - spytał.
- Niestety, ale już mamy więcej niż połowę drogi.
Weszliśmy pod latającą górę.
Weszłam na odpowiednią skałkę, dzięki, której unosiłam się bez skrzydeł.
- Co to? - powiedział ze zdziwieniem basior.
- To tak powietrzna winda - krzyknęłam, bo byłam w połowie drogi.
Basior wszedł na kamień i po kilku minutach był na górze.
- Czy tu są te zwierzęta, czy jest kolejna góra - powiedział.
- Nie to już tu - powiedziałam, idąc do przodu.
- Poznaj hipogryfy - pokazałam mu najbliższe stworzenie.
Ignis?