niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Kassi CD. Ignis





Po co było skręcać, mogłam pójść prosto, może jakieś jeziorko bym spotkała, ale nie, bo zarośnięta drużka była ciekawsza i teraz błąkam się po spleśniałej, mokrej trawie w zamglonej przestrzeni. Moja ciekawość, kiedyś mnie zabije.
Nerwowo się rozglądałam, trzymając gardę. Trochę trawy i skalna ściana. Idź prawą stroną, to cię uratuje. Słowa święte, ale czy prawdziwe? Spuściłam głowę i nie zwalniając kroku. Wszędzie kamienie, a mgła coraz gęstniała, czy to ja? Westchnęłam. Męczące to, najpierw wioska, teraz Ignis. Ignis, co ona się na mnie uwziął? Już od początku mną gardził, a teraz wyrządza mi takie coś. To nie było miłe. Czyli typowi wrogowie, co będą się kłócić i przeszkadzać? Najwyraźniej.
Lekko zawarczałam i podniosłam głowę, by się o coś nie potknąć, a moim oczom ukazał się ogromna budowla, na szczycie tej ściany. Wzięłam wdech z zachwytu, rozejrzałam się. Wszędzie mgła. Mogłabym to wykorzystać. Podskoczyłam wysoko, a mgła okrążająca mnie zawirowała wokół mojej tali. W momencie powstał strumień dymu lecący na szczyt. Zmaterializowałam się i wylądowałam na czterech łapach, lekko się zakołysałam, ale to normalne. Pobiegłam wprost do zamku, przechodząc przez wielkie drzwi. Zaparło mi wdech, wielkie żyrandole, obrazy, może trochę zatęchłe jak całe pomieszczenie, ale i tak, łał. Spacerowałam, oglądając. Jak ktoś mógł to zbudować? Interesujące i zadrżałam, słysząc…ciężko to określić, stukanie? Pobiegłam za szumem i co ujrzałam…Ignisa. Jak?! Czego? No cóż, za przypadek. Przymrużyłam oczy z niezadowolenia, ale jak zobaczyłam spływającą łzę, spięłam się i pobiegłam do niego, okrążając pomniki:
-Co się stało? E..e.. Czemu, no wiesz?
-Idź z tond- Otarł policzek.
-No, ale co się stało i, i- Spojrzałam, na posągi.- Co to jest?
-Powiedziałem, idź z tond!- Zapaliły mu się uszy.
Nawet nie drgnęłam, tylko silnie usiadłam, aż rozpylił się kusz:
-Co się stało?- Powiedziałam poważnie.
-Nie twoja, sprawa. Zostaw mnie- Odwrócił wzrok.
-Coś se zrobiłeś?
-Nie…
-To przez wodę?
-Nie.
-Przeze mnie?
-Nie! Możesz przestać!
Uciszyłam się i wrzuciłam uwagę na kamienne, „rzeźby”. Były to wilki. Chwile się zastanawiałam:
-To twoja rodzina?
Nic nie powiedział, ale chyba tak.
-Duża jest..he he, ja nie miałam rodzeństwa.
Wciąż nic. Miał wzrok zupełnie gdzieś indziej.
-Szkoda, ale to byłoby już za dużo dla mamy, no wiesz…wpadka, dla puszczalskiej- Zaklęłam, siebie w myślach, zawsze szanowałam moją rodzicielkę.
-Możesz, przestać się wtrącać w moje sprawy rodzinne.- Wywarczał.
Uśmiechnęłam się spokojnie. W odpowiedzi westchną i spojrzał na wyrzeźbiony kamień:
-Tęskne za nimi.
Przybliżyłam się, by siąść bliżej:
-Ja też za swoją, ale musimy się pogodzić z utratą. Nie można, żyć przeszłością, przyszłością tylko teraźniejszością.-Pochyliłam głowę, by mój niestaranny wianek, spadł. Złapałam go i nałożyłam Ignis’owi.
-Dobra, choć, powoli przeraża mnie to miejsce- Uśmiechnęłam się i wstałam.- Idziesz?
-Ta, zaraz.
Obróciłam się wolnym krokiem, kierowałam się do wyjścia.

                                         
Ignis? (Jestem z siebie dumna B) )