poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Od Rachel ,, Mniej więcej bez inspiracji "

Czemu wszyscy są tak obojętni? Nie widzą, że ktoś cierpi, nie widzą, że ktoś ma dość... traktują go jak szmatę do wycierania podłogi. Czemu to wszystko? By zaspokoić swoje potrzeby? By wyładować na kimś swoją negatywną energię?.... chyba tak. Jesteśmy ślepi, nie widzimy cierpienia, które komuś zadajemy. Wszystko jest nie tak, jak trzeba, wszystko jest nie sprawiedliwe, ale na czym opiera się sprawiedliwość? Na rozdaniu komuś, tego na co zasługiwał? Czy na tym, co mówi o nim jego dusza? A może jeszcze coś innego? Nie wiadomo. Miłość, sprawiedliwość, przyjaźń.... po co to wszystko? Przecież zaraz po tym... będzie śmierć.
***
Dobra. Do rzeczy. Siedziałam na takim... średniej wielkości kamieniu. Czy był wysoko? Tak. Tuż nad przepaścią 60 metrową, a w dole była taka rzeczka... czy coś. A nie... sorry. Ja byłam na drzewie... a raczej na gałęzi wystającej nad przepaść, obok był kamień, a na dole wielka przepaść z kolcami, która liczyła 70 metrów i była tam maluteńka rzeczka, która sięgała mi to końca łap. Z kąt to wiem? Byłam tam jakieś 4 dni temu. Oj... nudzi mi się. Przeczytałam wszystkie możliwe książki z biblioteki ( oraz nie możliwe ) zapisałam cały zeszyt i złużyłam 5 ołówków. To nie jest normalne. Siedzenie mi się znudziło. Trzeba coś zrobić. Zeszłam z drzewa i pobiegłam no nikąd. Zaczęłam se nucić Sinners ale to nie wiele dało na nudy. Spotkałam jakąś waderę: minęła. Basior: potknęłam jakaś grupka: Przeskoczyłam ( i chyba walnęłam kogoś w łeb.... ) No sorry. No i... się potknęłam. Wylądowałam w błocie
- Super... teraz jestem w jakimś gównie. - mruknęłam sama co siebie i się "wykąpałam" w stawie. No i znalazłam księgę, w której właśnie piszę. A o czym będę pisać? Chmm.... sama nie wiem. O swoim marnym życiu? O innych stworzeniach? O ludziach? Nie wiem.... ale zaczynam właśnie pisać początek tego, co miało miejsce w czasach, kiedy wszystko było inaczej...

C. D. N.