Muzyka, której słuchałam pisząc to opo. Czytać też przy niej przyjemnie. <KLIK>
Kleszcze wnyków zaciskały moją łapę. Można powiedzieć... że byłem podziurawiony, bo praktycznie z każdego miejsca ciekła mi krew. Nie miałem już nawet sił, żeby stworzyć coś do rozwarcia wnyków. Wtem, jakby koło ratunkowe dosłownie dosłownie nadpłynął basior. Maseczka upiększająca, długi ogon, zapewne smarowany cudownymi środeczkami na wzrost furta. Aż mi się na tkliwości zebrało, i to w takiej sytuacji. Wilk podpłynął bliżej, dumnie zadzierając nos. Zdawał się mnie nie zauważać.
- Jesteś ślepy, czy zacofany w rozwoju?
- Hmmm... czy zwracasz się do mnie? - spytał basior.
- Zacofany w rozwoju. - szybko zdiagnozowałem przypadłość jego osobistości.
- Nie rozumiem, o czym tam bełkoczesz, Pluszaku. - moje futro nie było aż tak gęste!
- Zamiast gadać głupoty, to lepiej pomóż mi się stąd wydostać. - powiedziałem w miarę spokojnie, jak na zaistniałą sytuację.
- A co z tego będę miał?
- Śmieszny jesteś.- Czekałem na te słowa od lat.
- A co mnie to obchodzi? - odzyskiwałem siły. Moc krążyła mi w żyłach.
- Nie pomogę ci jeśli czegoś nie dostanę.
- Ależ dostaniesz.
- A co?
- Porządne lanie i karę na spotkania z przyjaciółmi. - powiedziałem maminym głosem.
- A czymże tak podpadłem troskliwej mamusi? - w tym momencie zebrałem w sobie moc, którą zmieniłem wnyki w skałę wulkaniczną, a potem roztrzaskałem.- I widzisz? Jesteś samowystarczalny. Ja i tak nie jestem Ci potrzebny.
- Masz rację. Nie potrzeba mi takich lalusiów jak ty.
- To jawna obraza majestatu.
- Twój majestat jedzie na minusie.
- Ach tak? - spytał i zaczął krążyć dumnie w koło mnie, spokojnie, z 2 metry nad ziemią. Wkurzający typ. W mojej głowie zaświtała myśl. potem przerodzona w czyn. Tuż przed tym zadartym noskiem Pana Lalusia wyrosła lewitująca ściana ze skały wulkanicznej. Zaskoczony basior trzasnął w ścianę, po czym spadł z hukiem na ziemię. Ale trzeba przyznać. Zrobił to z wielką gracją.
Chinmoku? Czy może Panie Laluś?