- Niech ma pawian za swoje – powiedziałam i zaczęłam wchodzić do jego snu.
- zaraz co on tam robi – przyglądałam się coraz uważniej w jego sen. Wyszłam ze snu, bo nie mogłam się opanować, widząc to widowisko. Więc zasnęłam.
- Dzień dobry szczurku – obudził mnie.
- Co.. – zaczęłam, po czym uświadomiłam sobie, że to ten niedorozwinięty pawian w masce i skoczyłam na równe nogi – nie zamierzam przerabiać tego po raz drugi, więc lepiej stąd wychodź.
- Widziałem cię w śnie szczurku – powiedział. Chyba kompletnie nie wiedział o moich mocach.
- Bardzo ładnie tańczyłeś maskonurze – zaśmiałam się.
- Tak podejrzewałam – powiedział – naruszyłaś moją prywatność.
- A ty niby nie?
- Ja to ja – powiedział, po czym znikł za drzwiami jaskini.
- Uff poszedł sobie
Wyszłam z jaskini na mały spacerek i położyłam się na zgiętym nad wodą drzewie. I zobaczyłam cień za drzewem. Ale nie zareagowałam i dalej słuchałam śpiewu ptaków. Po chwili coś zepchnęło mnie do wody.
- Jak ci mija dzień szczurku – odmienił się w prawdziwą postać.
- Ty pawianie niedorozwinięty w ciele głuchego padalca! Czemu akurat to ja musiałam na ciebie trafić! To się już robi wkurzające. Idę sobie na spacer TY. Śpię. Ty. Kiedy cię nie ma! – krzyknęłam na niego, bo ten Parszywek zaczął mnie denerwować!
Chinmoku?