poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Zamykamy watahę...

Witajcie!

Może zauważyliście, a może nie, ale ten blog już właściwie nieoficjalnie przestał działać. Teraz brakuje tylko tego postu który to potwierdzi. Nikt nie pisze, także my straciłyśmy cały zapał do prowadzenia tej watahy, już dwa miesiące temu zaczęło nas to przytłaczać. Także cóż... wataha zostaje oficjalnie zamknięta. Życzymy Wam wszystkim szczęścia w dalszym pisaniu i szczęsliwegto powrotu do szkoły.

~ Ignis w imieniu całej administracji bloga

czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Kassi CD. Ignis

Westchnęłam zmęczona. Emocje mi już opadły, ale czuje, że w każdej chwili można przeciąć tę małą linkę mojej „furi”:
-Nie mówię, by być takim, ale… Ty jesteś taki dla wszystkich czy tylko dla mnie?- Ostatnie zdanie wypowiedziałam z nutką złości.
-Nie myśl, że jesteś wyjątkowa. Zależy.- Prychną.
Pokręciłam głową:
-Ty jesteś chodzącą wkur**arką na każde dni, ja zmieniam się dla wilków. Chcę im podpasywać. Więc trzymam się z twarzą, ale jak takie o ło, mnie wytrąca z równowagi to ciężko takim być!- Wypuściłam powietrze.- Spróbuj, może poszufladkować wilki? Ty jesteś w szafce, jak wspomniałam, chodząca wkur**arka.
Ignis spojrzał na mnie pytająco:
-Nie będę nikogo szufladkować, to nie jest dobre.
-Skoro dla wszystkich jesteś gburowaty, to jakich ty masz przyjaciół?- Spytałam, energicznie.
Basior chwile się zastanawiał, czy mi odpowiadać:
-Dev, t.-Przerwałam mu.
-Super! Dev trafia do szufladki BFF, dla niego powinieneś być miły w końcu to twój przyjaciel.
Popatrzał na mnie zirytowany:
-Ty zamierzasz prawić mi tu jakaś Lekcje? Przecież to jasne, że mam być dla niego miły, po.-Znów mu przerwałam.
-E,e,e pytania po wykładzie. Ehym, takie szufladkowanie, jest zawsze przydatne, by zachować swój temperament i podpasywać dla innych. Chyba że jesteś takim gburem i wszyscy mają podpasywać do ciebie.- Ostatnie zdanie powiedziałam bardziej do siebie.

Słońce zaszło za horyzont, a na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda:
-Przemyśl to. Mam nadzieje, że moje wylane słowa nie pójdą na marne. Dobrze, robi się ciemno. Muszę wracać, pójdę skrótem.
Ignies spojrzał na mnie krótko i pogrążył się w swoich myślach. Cicho westchnęłam i pobiegłam w krzaki, gdzie oplotła mnie wyczekiwana mgła.
Ignis? Przepraszam, że tak zmieniłam temat. Nic nie zrozumiałam z tamtego dialogu nawet po iluś tam czytania.

                                                                        Ignis?

niedziela, 30 lipca 2017

Odchodzą...


Powód: Niepisanie opowiadań

 








Powód: Nie pisanie opowiadań i kryzys osobowości



 

 "W każdym momencie, w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. W każdej chwili kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem"

Powód: Decyzja właściciela


 
 

"Wszystko, co powiesz może być użyte przeciwko Tobie''

Powód: Decyzja właściciela



"Śmiejesz się ze mnie bo jestem inny? Ja się śmieję z ciebie bo jesteś taki reszta"

środa, 5 lipca 2017

Od Chinmoku CD. Azzai


Nie obchodził mnie ten burak z tyłu. Popędziłem do jaskini w ze Szczurkiem na grzbiecie. Teraz ważyły się jej losy.
Ułożyłem ją na posłaniu i zawołałem medyka. Przeszywał mnie strach o jej życie. Musi żyć, musi! W tym samym momencie urwał mi się film.
                                              
                                                                    ~ ~ ~

Pusta przestrzeń. Pusta, czarna przestrzeń. Stałem samotnie na środku tej wielkiej, pustej, czarnej dziury. Co ja tu robię? Gdzie jest Azzai?
Począłem rozglądać się na wszystkie strony.
Co to za miejsce?
Uwaga.
Dlaczego nie jestem teraz ze Szczurkiem?
Pomocy.
Dlaczego nie mogę być przy niej kiedy najbardziej potrzebuje pomocy?
 Odejdź.
Czy ja w ogóle ją obchodzę?
Zostaw.
Ona mnie nienawidzi.
Uwaga, uwaga.
- Chin!
Azzai?
Ciemność powoli zaczyna się rozjaśniać. Woła mnie?
- Chin! Pomocy!
- Azzai? Co się stało? Gdzie jesteś! – rozglądałem się w kółko, biegnąc gdzie wydawało się, że słyszę jej donośny płacz.
- Hahahaahaha! – czyjś gruby śmiech rozniósł się po przestrzeni.
- CHIN! To tylko ilzujaaaaaaaaaaaaa. – jej głos zaczął schodzić coraz bardziej na dół zmieniając się w dziwnie mechaniczny.
Co mam robić?!
Położyłem się na ziemi i przykryłem uszy łapami. Wokół mnie zaczęło roić się od coraz większej ilości głosów wadery.
- Chin! To mnie zabija!
- Chin nienawidzę Cię.
- Jak śmiałeś!
- Nigdzie nie zadziejesz miejsca! Jesteś tylko cholernym wyrzutkiem!
- Nie daj się nabrać!
- Rozpadam się!
- Krwawię!
- Azzai, przestań… - szepnąłem do siebie ze łzami w oczach.
- Nie jesteś mi potrzebny. – szepnęła mi do ucha zjawia przypominająca Azzai.
- Przestań! – krzyknąłem.

                                                                      ~ ~ ~

Wybudziłem się gwałtownie.
- Wszystko dobrze panie Laluś? – odezwał się znajomy mi od niedawna głos.
- Gdzie jest Azzai? – spytałem marszcząc brwi.
- Spokojnie, leży tutaj. Odłożyłeś ją i na legowisko i sam straciłeś przytomność.
Podszedłem bliżej śpiącej. Ułożyłem pyszczek na jej śpiącej posturze.
- Obudź się…

sobota, 1 lipca 2017

Od Ignisa CD. Kassi

- Ignis? - spytała Kassi z szeroko otwartymi oczami. Nie odpowiedziałem.
- O co ci chodzi? Najpierw mnie zatrzymujesz, a teraz nie raczysz się odezwać słowem. - znów nie dałem jej odpowiedzi.
- No więc proszę, też mogę siedzieć i się nie odzywać.  - skończyła i usiadła około dwóch metrów ode mnie. Faktycznie  - nie odezwała się do mnie ani słowem do późnego wieczora. Z obróconymi głowami obserwowaliśmy razem zachód słońca, oraz topiący się w złocistym blasku plener. Kiedy zrobiło się całkowicie ciemno, dopiero wtedy coś powiedziała.
- I po co ci to było? Teraz to ty strzelasz focha i nie chcesz o niczym rozmawiać, a oczekujesz tego ode mnie? To... to nie ma sensu.
- Wiem, że nie ma. Po prostu nie chcę, żebyś ciągle uciekała od problemów.
- Aha! Więc o to ci chodziło przez te cztery godziny siedzenia i nic nie robienia?!
- Przynajmniej nie uciekłaś. - mruknąłem. W jej oczach było widać złość i zniecierpliwienie.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Nie jest ci głupio? Nie czujesz wyrzutów sumienia, że mnie tu zatrzymałeś? P - palant...
- Teraz wiesz jak jest być mną. Wkurzasz się na mnie, ale ja i tak nic z tego nie wynoszę.
- Sugerujesz mi... - zawiesiła głos w ciszy grozy. Zaraz wybuchnie. Jeszcze tylko trochę i wybuchnie.
- Tak, sugeruję ci właśnie to. - Kassi głośno puściła powietrze z pyska. W sumie teraz nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Wyglądała jakby spokojnie, ale jednocześnie jak gdyby miała za chwilę wylecieć w powietrze.
- To było podłe. - wycedziła z nienawiścią w głosie. - Podłe i bezczelne. Jak możesz?
- A czy twoim zdaniem nie byłem podły od początku?
- Może i byłeś. To teraz nie ma znaczenia, bo i tak nie widać, abyś planował coś w sobie zmienić.
- Czy ty w ogóle dałaś mi szansę?
- Było ich pełno. Zmieniałeś się na mniej, niż jeden dzień i myślisz, że to wystarczy? Zarzucasz mi udawanie kogoś innego. Spróbuj choć raz być szczerym wobec siebie.
- Kiedy próbuję być miłym i podlizującym się frajerem, nie jestem szczery wobec siebie.

Kassi? Chciałam dodać do opowiadania odrobinę akcji, ale jak widać coś mi nie wyszło :/
(20 opowiadań joł)

piątek, 23 czerwca 2017

AKTYWNOŚĆ

Już wakacjw, więc warto zrobić aktywność. Właściciele [CHYBA] większości wilków jadą gdzieś. Wilki których nie będzie proszę o napisanie do administratorów o nieobecności.
Tutaj macie legendę, która informuje o aktualnym czasie pozostałym do końca terminu pisania opowiadań:
Zielony - wilk ma jeszcze duuużo czasu do końca terminu.
Pomarańczowy - zostało mniej niż tydzień.
Czerwony - wilk natychmiast musi napisać opowiadanie.
Niebieski - wilk ma zaznaczoną nieobecność
Astra
Azzai
Chinmoku
Dev 
Flame
Ignis
Kassi
Lisa
Mizu
Neralesiaseis 
Silver

Wilki zaznaczone na czerwono mają czas do 8 lipca

Od Kassi CD. Ignis

Wszystko się we mnie burzyło, nie umiem opanować emocji. Czuje smutek, złość, strach, sama nie wiem. Wzięłam wdech, by się trochę uspokoić:
-Ja już nie wiem jak być sobą….-Odrzekłam po namyśleniu.- Wcześniej miałam scenariusz. Bądź miła dla tych, bądź słodka dla tych, bądź wredna dla tych. Teraz… Sama nie wiem, wszystko się wywaliło. Sama nie wiem, jak powinnam się zachowywać.- Pociągnęłam nosem.
-Po prostu bądź sobą- Powiedział, przeciągając słowo.
-Nie umiem, nie wiem, nie chcę. To zbyt skomplikowane.- Lekko pochyliłam głowę i zamknęłam oczy- Czy można przestać, tak robić? Ciągle uciekam, ty wracasz. Ciągle mówię, że mam cię dość i nie chce cię widzieć to i tak cię widzę.
-Nie zmieniaj tematu.-lekko warkną
-Mówisz mi, że muszę być sobą, ale ja nie chce, mogę być, kim chce, nie zabronisz mi. Nie wiem, kim dla mnie jesteś, przyjaciele, kumplem, wrogiem, nienawiścią? I jeśli powiem, odczep to i tak znów się spotkamy.- Wokół mnie zaczęła pojawiać się mgła.- Więc po prostu daj mi uciec, tak jak zawsze to robiłam, zakończmy ten temat.
Mgła zaczęła mnie zasłaniać, a ja zrobiłam krok w tył.
-Nie, tym razem nie uciekniesz!
Podniosłam uszy i nagle wylądowałam na ziemi. Otworzyłam oczy, nade mną stał Ignis, głośno oddychając:
-Ignis?
Ignis?

Od Silvera CD. Flame

Położyłem się obok Flame. Chwile później zasnąłem.
- Silver. Uciekaj - Powiedział do mnie ojciec. Był cały zakrwawiony. Spojrzałem na niego,a moich czerwonych z oczu leciały mi łzy. Dziś ostatni raz widziałem rodziców i przyjaciół. Usłyszałem wycie innego wilka. Musiałem już uciekać, inaczej skończę tak jak oni.
Ale z mojego koszmaru wyrwał mnie czyjś głos.
- Silver? Deszcz przestał już padać, idziemy gdzieś indziej? - Otworzyłem oczy i wstałem, była to Flame. Spojrzałem na otaczający nas krajobraz, wszędzie znajdowały się male latające wyspy a niedaleko znajdował się ogromny wysoki wodospad .
- A co proponujesz? - Zapytałem.
- Może pójdziemy nad tamten wodospad a potem do innego legionu? - Powiedziała wadera która chciała jak najszybciej się stąd wynosić.
- Dobrze - Powiedziałem i ruszyłem za Flame. Powoli zbliżaliśmy się do ogromnego wodospadu, nie widziałem gdzie się kończy ponieważ pod nami były chmury które zasłaniały widok. Wiatr zaczął silniej wiać. Powoli zbliżała się noc. Księżyc i gwiazdy były już widoczne na niebie. Szedłem niebezpiecznie blisko krawędzi, chwile się zamyśliłem i wpadłem na Flame. Która szła obok mnie. Potem ona mnie popchnęła ale tym razem specjalnie. Chwile później nie czułem ziemi pod łapami i spadałem w dół.

Flame?

wtorek, 20 czerwca 2017

Odchodzą

W zeszłym tygodniu minął termin wysyłania opowiadań zagrożonych wilków . Zagrożone wilki, które żadnego nie wysłały, ani nie zgłosiły nieobecności zostają wyrzucone.
 


"Trzymaj się swojego nosa, bo szybko możesz szybko go stracić"
 
 

 

Nieznany

''Przyjaciele są jak anioły, które unoszą cię, kiedy twoje skrzydła zapomniały jak latać''
 
 
Nieznany


"Prawda spytała kłamstwo: Dlaczego ludzie wolą wierzyć w ciebie? Zaś kłamstwo odpowiedziało: Bo ja jestem rzeczywistością, którą ludzie chcą widzieć."


 Haze


"Czasami brak jednej osoby sprawia, że świat staje się wyludniony"

Od Dev'a CD. Kassi


Poszliśmy w stronę terytorium Ignisa. Nasze kroki w końcu się zrównały i szliśmy w równym tempie.
- Miej się na baczności. Kłusownicy mogą wyjść w każdej chwili. – oznajmiłem.
- Wiem. Przecież przez cały ten czas z Wami byłam, więc wiem co tu się odjaniepawla. – przewróciła oczami.
Ucichło. Szliśmy tak bez słowa nasłuchując, żeby w razie czego móc szybko zareagować. W końcu ciszę przerwała wadera.
- Dev, robię się głodna. Może zatrzymamy się, żeby coś wszamać? – spojrzała na mnie kątem oka.
- Mały postój? Niech będzie. Chodź tędy. – wskazałem łbem na prawo gdzie rozpościerał się wielki las należący do terenów Ziemi.
Ruszyłem, a Kassi posłusznie podreptała za mną. Poczęliśmy wyszukać instynktownie jakąś ofiarę. Natrafiło na małą sarnę niedaleko. Chwilę się zaczailiśmy by po chwili zaatakować nieświadome stworzenie.
                                                                        ***
- Dobry wybór Dev. Naprawdę dobre. – zajadała się.
Czekałem na waderę, aż zje.
- Hey, jeśli chcesz to weź kawałek. – przysunęła do mnie kawałek zakrwawionego, porwanego, mięsistego kawałka zwierzęcia.
Pokręciłem głową.
- Dziękuję ale nie mam ochoty.
Kassi wzruszyła tylko ramionami i wróciła do łakomienia. Powstałem i wybrałem się nad rwący strumyk tuż obok. Wpatrywałem się w taflę wody jak zaczarowany, widząc swoje zamazane odbicie. Szkoda, że Ventus odeszła. Była dla mnie niczym młodsza siostra, a ona jedyna mogła przypomnieć mi jak to jest znowu być starszym bratem. Dlaczego w ogóle odeszła? Nie podoba jej się tu? Trudno mi to powiedzieć ale pewnie stchórzyła, bo nie potrafiła obronić naszej watahy, mimo, że miała nas. Dziwie się czuję. Tak jakby wrzała we mnie złość i smutek jednocześnie. A może tęsknota?
- Dev…?
Moje myśli przerwał zaniepokojony głos wadery. Eh, szkoda teraz o tym myśleć. Lepiej zajmę się tym co teraz jest ważne.
- Tak? – obróciłem się w jej stronę.
- Wszystko dobrze? – przechyliła głowę.
Skinąłem.
- Jak najlepiej. Zjadałaś już?


Kassi? Wybacz za zwłokę T_T Kompletny brak went twórczej skłonił mnie do długiej przerwy... nie zabijaj.

wtorek, 6 czerwca 2017

Od Ignisa CD. Kassi

Teleportowała się. Będzie przy mostach. Zawsze uciekała, jak się kłóciliśmy, nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że nie lubiła się ze mną sprzeczać? A może dlatego, że nie umiała sobie z tym poradzić? I do tego zawsze na koniec zwalała winę na mnie. Postanowiłem z nią poważnie pogadać, bez żadnego wymigiwania się i uciekania. Przeteleportowałem się niedaleko mostku i poszedłem w jego stronę. Zza drzew wyłoniła mi się postać Kassi. Szepnęła niewyraźnie jakieś słowo i spuściła smutno łeb. Przez chwilę zastanawiałem się, czy aby na pewno do niej podejść, ale chęć pogodzenia się była silniejsza. Podszedłem w jej stronę i przybrałem "pokerowy" wyraz twarzy. Ona tylko mruknęła:
- A ty tu czego?
- Chcę z tym skończyć raz na zawsze, rozumiesz? - stanowczo, ale spokojnie oznajmiłem.
- Nie bardzo rozumiem.
- Chcę skończyć z tymi kłótniami i ciągłym uciekaniem od siebie. Dlaczego to robisz, dlaczego uciekasz? - spytałem. Przez 10 sekund panowała cisza. Potem wadera wybuchła.
- Bo mam dość! Wiesz, jak się czuję, kiedy mi wytykasz moje błędy? Wiesz, dlaczego nie chcę być taka, jaka jestem? Nie! Ty niczego nie wiesz! - krzyknęła i zaniosła się szlochem.
- A ty wiesz, że ja się zawsze czuję winny? Czasem podświadomie, czasem czuję to całym sobą. Ale to nie zawsze wszystko moja wina. Na prawdę.
- Więc dlaczego ciągle robisz to samo?
- Bo nie chcemy się zmienić. To nam weszło w krew, Kassi. Te głupie sprzeczki i oskarżenia.
- Gdybyś chciał, to byśmy się nie kłócili.
- Znowu zwalasz winę na mnie.
- Bo ta kłótnia jest przez ciebie. - warknęła.
- Nie.
- Jak to nie? - podniosła głos. - A kto się zachwycał tą, tą... - nie dokończyła.
- Nikim się nie zachwycałem. Ubzdurałaś coś sobie, Kassi. Ona jest mi prawie zupełnie obca.
- A ja nie. I jakoś wszystko mi wytykasz, a z nią sobie normalnie rozmawiałeś. - ona na serio chyba jest o nią zazdrosna. Nigdy jej w takim stanie nie widziałem, to wszystko było dziwne, a najgorsze jest to, że czuję się coraz bardziej winny jej wybuchom smutku i złości. Coś tu było nie tak, bardzo nie tak.
- Bo nie dałaś mi szansy normalnie zacząć, tylko udawałaś kogoś innego.
- Znowu musimy do tego wracać?
- Tak. Powiedz mi, dlaczego nie chcesz być sobą. - wzięła wdech i zaczęła mówić.

Kassi?

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Od Kassi CD. Ignis

Klnełam coś pod nosem, kopiąc kamyk. Ale ta waderka miła, a mnie przy pierwszym spotkaniu ochrzanił za bycie kimś innym. Już za byle, co robił aferę. Oczywiście ja mam swoje humorki, ale bez przesady. Już myśli, że się nienawidzimy, że jestem jego wrogiem, ale ja nie chce, co takiego robię, że mnie nie lubi? Nawet nie zauważyłam, jak po policzku spłynęła mi łza, a oczy zrobiły się szklane. Przeklnełam:
-Kassi!- Ktoś krzykną i już wiem, kto.
-Zaje****ie- Mruknęłam.
Obróciłam się, a za mną stał Ignis. Oczywiście w swej dumnej postawie. Patrzałam się na niego z brakiem emocji, ale moje oczy zdradzały, wszystko:
-Co cię dzisiaj ugryzło? –Spytał.
-Nic mi nie jest, po prostu zepsułam se humor.
-Ty płakałaś?
-Oczy mi się pocą od tego gorąca.- Wymówka idealna.
Wilk spojrzał na mnie pytająco, w ostateczności chrząkną:
-Co ty jesteś zazdrosna? Jak tylko powiedziałem o nowej to uciekłaś.
-Ja zazdrosna?! Jak śmiesz, zaraz wrzucę cię do lawy.
-Nic mi nie zrobi.-Odpowiedział.
Zrobiłam skupioną minę, po czym westchnęłam, a moje uszy upadł.
-Powiedz mi…Czy aż tak mnie nie nawiedzisz?
-Co?
-Dlaczego mnie nie lubisz?! Co ja ci zrobiłam? Czy coś nie podoba ci się we mnie? Zachowuje się zbyt chamsko? Nie odpowiadam ci? Co jest powodem twojej nienawiści?- Za każdym pytaniem podwyższałam głos.
-To ty przecież mnie nie nawiedzisz, ciągle się ze mną sprzeczasz i dogryzasz!
-Co?! Jak się pierwszy raz spotkaliśmy już byłeś zły, nawet nie wiem za co.
-Oszukiwałaś samą siebie tymi uśmiechami.
-Chciałam być inna!- Znów się rozkleiłam.- Dlaczego nie możesz tego zaakceptować? Dlaczego nie chcesz być moim przyjacielem, albo…-Zarumieniłam się, ale szybko odgoniłam tą myśl. Westchnęłam, by się uspokoić:
-Jesteś idiotą. Nieważne ile będę ci tego powtarzać to i tak powiesz swoje i zignorujesz, wyśmiejesz moje uczucia.- Znów przybrałam twarz bez emocji.- Jeśli coś się stanie, to będę przy mostach.
Użyłam mgły i teleportowałam się na mój stary most. Nic się nie zmieniło. Oparłam się o murek. Zacisnęłam zęby:
-Dlaczego musiałeś być ty?-Szepnęłam.

Ignis?

Od Lisy

Ciemność, mgła, wysokie krzewy i błoto. Okropne miejsce, musiałam zabłądzić, poza tym nie mogę się wydostać z terenu tej watahy. To jest rozległe terytorium. Mijałam wysokie, stare drzewa. Przeskoczyłam strumyk i ujrzałam wielki zamek. To nie jest dobry pomysł, żeby tam iść, ciągle słyszę szepty, niedosłyszalne krzyki i tym bliżej tam to jest najgłośniej. Skręciłam w przeciwną stronę. Zero wiatru, a na niebie gęste chmury. Wciąż szepty a nawet krzyki. Co tu się dzieje? Nie wierze by było, aż tyle dusz. Zaczęłam biec. Moje oczy zaświeciły wydobywając światło w wgłębieniach maski. Stanęłam nieruchomo. Niebieska dusza. Zanurzona w gęstym błocie, wystawała jedynie jej głowa:
-Pomóżcie mi! Wpadłam tu i nie mogę się wydostać to błoto jest za gęste, nie potrafię się poruszyć. Pomóż!- Krzyknęła.
Powolnym krokiem podeszłam do niej.
-Nie wie, że umarła, jest zieloną duszą, czyli ziemia. Cóż za przypadek, wilk ziemi ugrzązł w błocie.-Pomyślałam.
Na twarzy wilka widniał strach i zniecierpliwienie. Połyskiwała zielonym światłem, a sama była przezroczysta. To dobra dusza, ale nie posiada świadomości, swojej śmierci. Dość częste. Pochyliłam się:
-Nie stójcie tak! Błagam wyciągnijcie mnie!- Ponownie krzyknęła.
Czego mówi w liczbie mnogiej? A no tak, zapomniałam.
Już czułam jak za mną wije się Natasza, cichutka z niej wadera.
-Oh, jakie to smutne i zabawne. Wiąż nie pojmuje jak można być tak upartym i myśleć, że wciąż żyjesz.- Odezwała się.
Stanęła obok mnie, a dusza raz patrzyła na mnie a raz na demona, wyczekując upragnionej pomocy:
-To, co Lisa, ześlesz ją, zostawisz, a może zniszczysz?
-Na to ostatnie używam innego słowa, wymazuje. To jest dobra dusza, nie zostawię ją, a tym bardziej wymaże, Natasza.- Mówiłam do niej w myślach.
-Zawsze można spróbować. Im twoja dusza czarniejsza tym bardziej jesteś łatwiejsza.
-Przestań- Warknęłam.
Podeszłam do duszy i próbowałam wyciągnąć, ale rzeczywiście nie dało się nawet ruszyć:
-No nic, trzeba użyć większych środków.- Pomyślałam.
Stanęłam na dwie łapy i tupnęłam przędnymi. Słychać było zgrzytanie. Ziemia przesunęła się tworząc wyrwę pod błotem. Z gęstego błota powstał wolny wir wciągający substancje, a razem z wirem ciągnęła się jedna łapa i kawałek brązowego ogona. Przeszły mnie dreszcze. Znów spróbowałam wyciągnąć dusze i udało się. Powoli stanęła na równe nogi:
-Ah! Wolność, wolność! Nareszcie! Gdzie jest Mat? Musze do niego biec, pewnie się martwi. Och Ursusie, myślałam, że zginę.
-Oł jest z nią gorzej nisz myślałam. Musimy ją wymazać, to ciężki przypadek.- Powiedziała Natasza.
-Nie bądź niedorzeczna- Odpowiedziałam.
Podeszłam do niej i obiegłam ją karkiem. Pomerdałam lekko ogonem, a me oczy ponownie zaświeciły:
-Doczekałaś się śmierci. Niech Urius weźmie cię w opiece.- Szepnęłam cicho.
-Co?! Nie rozumiem.- Czułam jak płynęły jej łzy, a sam głos drżał.
Rozpłynęła się:
-O jeju, nic nie zrobiłam powinnam ci jakoś przeszkodzić, ale się rozleniwiłam. Od dawna nie korzystałam z twojego ciała, Lisa. A ty dokonujesz dobrych czynów. Nie sądzisz, przydało by się to zmienić.- Natasza owinęła się wokół mnie.
-He no prawda, nic nie robisz odkąd wyruszyłam, ale nie będę kusić losu, a tym bardziej ciebie. Poza tym czuje się świetnie! Od pewnego czasu mama czyste konto.- Ruszyłam dalej idąc drużką.
-Oj Lisa, Lisa wiesz jak to się skończy. Może i siedzę cicho, ale ja się tylko czaję by wyskoczyć!- Stanęła przede mną.
- Dobra zobaczymy.
-Nie igraj z demonem, kochana.
Nagle usłyszałam strzał, a przede mną zrobiła się mała dziura w środku niej żelazna kula. Spojrzałam w górę, widziałam jak przebijają się przez krzaki:
-Jak ty strzelasz baranie. Łapcię ją zanim ucieknie-Odezwał się niski głos.
-O widzisz skarbie.
-Cicho Nat!
Ruszyłam w ucieczkę, a demon leciał przy moim boku:
-Pora zrobić coś złego.- Zachichotała.

Od Ignisa CD. Kassi

- Co ty wyprawiasz?... - jęknąłem protestując, a potem zrzuciłem z siebie rozochoconą waderę.
- Hej! - krzyknęła i znów na mnie wlazła. Skalanie boskie z tą Kassi. Lynthio, za jakie grzechy? Wtem do jaskini wszedł spiesznym krokiem Dev. Jak na zawołanie obróciliśmy głowy i spoglądaliśmy na mojego kumpla z sowimi oczyma.
- Eee... - zająknął się Dev. - To ja Wam nie będę przeszkadzać... - wycofał się z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Nie! - krzyknąłem gwałtownie i ponownie zwaliłem z siebie waderę. - To tylko głupie... nieporozumienie.
- Właśnie! - pisnęła Kassi i odsunęła się jak najdalej ode mnie. Wbiłem w nią przeszywające spojrzenie i znów obróciłem się do Deva.
- Co takiego?
- Jest nowa członkini... czy jest możliwość, że ją oprowadzisz po watasze? My mamy inne zajęcia. - pospieszył z odpowiedzią.
- Dobra... przynajmniej uwolnię się od tej maniaczki miękkiego futra. - przyjaciel spojrzał na mnie pytająco, a potem przeniósł wzrok na chichoczącą Kassi. Szybko wyszedłem z jaskini Smauga, zostawiając ich samym sobie. Nowa czekała na mnie przy Centrum.
- Hej, jestem Ignis, alfa Legionu Ognia, twój przewodnik, i tak dalej... więc, od którego legionu chcesz zacząć? - wadera otworzyła pysk, ale ja już powiedziałem.
- Świetnie, więc najpierw zwiedzimy Legion Powietrza, a raczej były legion, bo nie ma już alfy.
- Dlaczego?
- A nie wiem. Po prostu spakowała manatki i sobie poszła. - kiedy to mówiłem, coś mnie zabolało. Ventus była mi bliska, ale... w sumie nie ma co się nad nią roztrząsać.
- To przykre. Było ci jej żal? - musiała się spytać.
- Wiesz, wolałbym to...
- ... zachować dla siebie. Doskonale cię rozumiem. - uśmiechnęła się do  mnie. Reszta oprowadzania minęła nam na dosyć przyjemnej rozmowie. Nowa okazała się być ciekawa i nawet miła. Ostatecznie pożegnałem ją i pokazałem jaskinię. Wróciłem do siebie, to znaczy do jaskini mojego smoka. Wadera nadal tam siedziała, a kiedy wszedłem, zwróciła się do mnie nieco naburmuszona.
- I jak się udał spacerek? - w jej głosie dało się usłyszeć nutę goryczy i... zazdrości?
- Całkiem dobrze... nawet miła na nowa wadera. - Kassi prychnęła tylko i powiedziała:
- To może od razu weź z nią ślub?
- Hej, co cię ugryzło? - spytałem i podszedłem do niej bliżej.
- Nic! - krzyknęła i wybiegła z jaskini. Kassi zazdrosna? Nie, to niemożliwe. Ona mnie nienawidzi.

Kassi?

niedziela, 4 czerwca 2017

AKTYWNOŚĆ!

Z powodu braku aktywności dużej ilości wilków, postanowiłyśmy dodać kolejny post o aktywności. Tutaj macie legendę, która informuje o aktualnym czasie pozostałym do końca terminu pisania opowiadań:
Zielony - wilk ma jeszcze duuużo czasu do końca terminu.
Pomarańczowy - zostało mniej niż tydzień.
Czerwony - wilk natychmiast musi napisać opowiadanie.
Fioletowy - nie pisał opowiadanie więcej niż miesiąc temu i musi koniecznie napisać opowiadanie!!
Niebieski - wilk ma zaznaczoną nieobecność

Astra
Azzai
Chinmoku
Dev
Flame
Haze
Ignis
Kassi
Lisa
Mizu
Nathan
Neralesiaseis
Rachel
Shui
Silver
Visa
Wilki zaznaczone na czerwono i fioletowo mają czas do 14 czerwca!
~ Administracja

sobota, 3 czerwca 2017

Od Flame CD Silvera

- Dlaczego chcesz znać moją historię? - powiedziałam cicho - Do czego ci ona potrzebna?
Spojrzałam w pochmurne niebo. Zaczęłam rozglądać się za schronieniem, gdzie mogłabym przeczekać zbliżający się deszcz. Jedna z kropel wody wylądowała na moim nosie.
- Coś nie tak? - spytał, gdy zobaczył moją zaniepokojoną minę.
- Zaczyna padać... - szepnęłam - Woda mnie osłabia.
- Coś wymyślimy. - również zaczął się rozglądać - Tam! - wskazał na niewielki dach, powstały ze skały, najprawdopodobniej wydrążonej przez wodę, gdy ta jeszcze tu była.
Pobiegłam tam najszybciej jak tylko potrafiłam, zanim na dobre się rozpadało. Gdy znalazłam się już w bezpiecznym miejscu, ujrzałam miliony kropel spadających na ziemię. Zdążyłam w ostatniej chwili. Basior dotarł do mnie chwilę później, nie śpiesząc się już tak bardzo jak ja.
Miałam wystarczająco dużo miejsca, by móc się położyć. Tak też zrobiłam. Zakręciłam kilka kółek i skuliłam się w niewielki kłębek. Wiatr wpadał w skalną wnękę targając moje futro. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Lekko zatrzęsłam się. Nie przywykłam do tak chłodnej temperatury. Całą zimę przesiedziałam w legionie ognia, gdzie zimy właściwie nie było. Teraz, mimo że było lato, połączenie wieczoru, wiatru i deszczu dawało chłód, którego nie mogłam znieść.
Silver widząc jak się trzęsę, ułożył się obok mnie. Poczułam ciepło jego ciała. dzieliły nad dosłownie milimetry. Z pewnością od innego wilka bym się odsunęła. Ale nie od niego. Nie potrafiłam go znienawidzić i nie potrafiłam powiedzieć dlaczego.
Poczułam jego oddech. Zamknęłam oczy. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam takiej bliskości jakiegoś wilka. Otworzyłam lekko jedno oko. Spojrzałam na basiora. Zasnął.

Silver? Co powiesz na małe love story? c:

piątek, 2 czerwca 2017

Nowa wadera - Powitajmy Neralesiaseis

 
 "W każdym momencie, w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. W każdej chwili kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem"

Imię: Neralesiaseis
Pseudonim: Nerai
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Charakter: Skopiowany nielegalnie
Wygląd: Nerai to wilczyca o brązowym ubarwieniu, jednakże od spodu ciała ma sierść koloru białego.  Gdzie nie gdzie ma ciemniejszy odcień brązu np. na ogonie. Na prawym uchu ma kwiata wplecionego w sierść. Posiada oczy w kolorze zieleni niczym szmaragd. Co można o niej jeszcze powiedzieć? Chyba wszystko można o niej powiedzieć...
Stanowisko: Biały mag
Umiejętności: Intelekt:10 | Siła: 5 | Zwinność: 5 | Szybkość: 5 | Magia: 10 | Wzrok: 5 | Węch: 5 | Słuch: 5
Rasa: Pół anioł, pół demon
Żywioły: Ogień, powietrze, Iluzja
Moce: Moce Nerai opierają się na trzech żywiołach: Ognia, Iluzji i Powietrza. Ogień - bardzo niebezpieczny żywioł, który może zniszczyć wszystko na swej drodze. Jednakże Nerai opanowała ten żywioł do perfekcji, wprowadzając go na inne wyżyny, o których nikt nie śnił ani nie widział. W sumie żywioł Ognia i Iluzji to jej podstawowe żywioły, ale skupmy się na razie na żywiole Ognia. Nerai nauczyła się wytwarzać ogień w próżni, za pewnie jak to możliwe? Ale o tym później okey? Potrafi cały ogień zaabsorbować, przez co może zwiększyć swoją moc. Nerai potrafi pokryć swe ciało płomieniami. Wspomiałam, że Nerai potrafi stworzyć ogień o różnych kolorach, które mają różne własności? Nie? To już wiecie :). Jak sobie coś więcej przypomnę to napiszę. Teraz może coś o żywiole Iluzji, którą również wyniosła na wysoki poziom, nie tak jak żywioł Ognia, ale i tak jest na wysokim poziomie. Dzięki niemu może tworzyć realistyczne iluzję, używać telepatii i telekinezy jak i maskować się przed innymi żywymi istotami, ale zapewnia jej ten żywioł odporność na ataki osób, które posługują się tym samym żywiołem,co on, czyli Iluzją, więc ataki iluzjonistyczne nie działają na nią. Może powinnam to dodać na początku, a jeśli tak to wybaczcie za mój błąd! Nerai posiada wrodzoną umiejętność, która pozwala jej być odpornym na ataki psychicznie typu kontrola umysłu i ciała, utrata pamięci. To już raczej wszystko o jego mocach...
Rodzina: Wszyscy nie żyją, gdyż zostali zamordowani
Partner/ka: Boi się być z kimś w związku
Potomstwo: Na chwilę obecną nie posiada.
Historia: Urodziła się w dość dużej watasze. Jej rodzice byli szanowanymi alfami, którzy dbali o swoich. Niestety zazdrosny wuj to wszystko musiał popsuć. Namawiał jej ojca do zrezygnowania ze stanowiska na rzec jego. Gdy ojciec odmówił to rzucił on iż pożałuje tego. No i słowom stało się zadość. Po roku urodziła się moja młodsza siostra. Neralesiaseis bardzo się ucieszyła z tego powodu. Pomagała w zajmowaniu się nowym członkiem rodziny.  Długo tym szczęściem się nie cieszyła, gdyż gdy miała rok jej wuj z bandą jakiś wilków zaatakował jej watahę. Mieli wielką przewagę nad nimi i wszystkich wymordował, jedynie Nerai udało się przeżyć, ze względy iż była poza terenami watahy. Po powrocie waderka się załamała i dość długo nie mogła się pozbierać, lecz w końcu jej się to udało. Szybko wydoroślała i umiała o siebie zadbać. Poprzysięgła zemstę na wuju
Przedmioty: Nie posiada, oprócz naszyjnika po siostrze
Głos: <POSŁUCHAJ>
Inne zdjęcia: Jako demon
Właściciel: natasza73
Legion: OGIEŃ

Odchodzi...

Alfa watahy powietrza - Ventus odchodzi, lecz jej stanowisko nie jest dostępne.
Powód: Decyzja właściciela.
Ventus

 

środa, 31 maja 2017

Od Silvera do Flame


Nie dawno doszedłem do jakiejś watahy. Nikogo jeszcze tu oprócz Ignisa nie poznałem, ale wiedziałem, że szybko to się zmieni. Był piękny poranek. Słońce delikatnie oświetlało mój pysk, a strumyk który znajdował się nie daleko cicho szumiał. Siedziałem samotnie na pokrytej cieniem polanie, kiedy nagle ptaki ucichły a ja zobaczyłem sylwetkę wadery. Powoli wstałem i popatrzyłem się na nią. Szła w cieniu więc nie widziałem jej dokładnie. Jedyne co dostrzegłem to, że ma czerwono-pomarańczowe futro i błękitne oczy. Kiedy była już blisko stanęła obok mnie i powiedziała :
- Jestem Flame, beta legionu ognia. Pomożesz mi to zdjąć... - Wskazała na obrożę - i to nie jest prośba. To rozkaz.
Kiwnąłem głową. Długo siłowaliśmy się z ludzkim wynalazkiem, jednak w końcu udało się go zdjąć.
- Silver jestem. - przedstawiłem się, gdy obroża pękła. Spojrzałem na nią i dostrzegłem więcej strzegółów, jej lewa łapa odrobinę krwawiła a uszy są zakończone pędzelkami. Kiedy jej się tak przyglądałem zobaczyłem na jej pysku szczery uśmiech. Jednak nie trwał on długo. Wadera ostatni raz się na mnie spojrzała i odeszła. Gdzie tego nie wiedziałem, nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać a ona już poszła...
Parę godzin później.
Powoli zbliżało się południe. Siedziałem pod nie wielką wiśnią w jej cieniu. Właśnie miałem iść pozwiedzać jeszcze inne tereny kiedy usłyszałem krzyki.
- Przestań! - Powiedziała jakaś wadera.
- Myślisz tylko o własnej dupie. Gdy mnie złapali nawet nie próbowałaś ruszyć mi na pomoc. Powiedziała inna wilczyca. Szybko wstałem i zacząłem iść w stronę dźwięku. Kiedy się zbliżałem zobaczyłem Flame która posłała mała kulę ognia w stronę tej drugiej wadery. Nagle Flame teleportowała się bardzo blisko mnie. Chwilę się zastanawiałem czy warto do niej podejść ponieważ widziałem, że jest wściekła. Jej oczy z pięknego błękitu zmieniły kolor na pomarańczowo-czerwony a na jej futrze można było dostrzec płomienie. Mimo moich obaw zacząłem do niej iść. Wilczyca spojrzała się na mnie i zapytała :
- Po co tu przyszyłeś?
- Chciałem się zapytać co tam się stało? Kiedy to powiedziałem pokazałem łapą tamto miejsce gdzie wadery się pokłóciły. Samica nic mi nie odpowiedziała. Więc zapytałem się ją o coś innego.
- Czy mogłabyś oprowadzić mnie po terenach watahy?
- Jeśli chcesz. To co chcesz pierwsze zobaczyć? Odparła.
- Legion powietrza. Powiedziałem zachwycony.
- A teraz na jakim legionie się znajdujemy? Zapytałem.
- Legion ziemi. Powiedziała Flame i zaczęła iść. Zaciekawiony poszłem za waderą.
W legionie powietrza.
Przez całą drogę szliśmy w milczeniu. Nie mogłem znieść tej ciszy więc zacząłem rozmowę.
- Flame opowiesz mi coś o sobie. Skąd pochodzisz itd? Zapytałem. Wadera popatrzała się na mnie zdziwionym wzrokiem i nic nie odpowiedziała.

Flame??

poniedziałek, 29 maja 2017

Od Kassi

Gorące opary, grzało moje ciało, a dym sprawiał, że czułam się świetnie. Właściwie to mój szczęśliwy dzień. Świetnie się czuje. Jestem szczęśliwa, rozbudzona i pełna humoru po prostu będzie mi ciężko go zniszczyć. Podskakiwałam omijając pęknięcia na kamieniach. Byłam na Legionie ognia. Niedaleko płynęło jezioro lawy. Ciekawe. Co by się stało gdyby tam wpadłam? Do wody mi nie wolno, a do lawy? Mruknęłam pytająco. Nagle rozległ się straszny ryk, a moja ciekawość nie dawała za wygraną. Pobiegłam za dźwiękiem. O dziwo to była jaskinia tego smoka. Jak mu tam, Smuga? Niepewnie weszłam, a mym oczom ukazał się wielki smok i oczywiście znajome futerko. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Może go wystraszę. Zaczęłam się czaić. Ignis najwyraźniej coś gadał ze smokiem. Bestia przeniósł wzrok na mnie, patrzył się chwile i już próbował zaryczeć, i nie wiem, co mi odbiło, czy to odruch czy instynkt, ale jak nie pobiegłam, jak nie frunęłam, jak ten kamień była pod moimi nogami i jak nie jebł** w Ignisa, normalnie trzysta metrów poleciałam. No dobra przesadzam. W czasie mojego biegu smok zdążył ryknąć, a Ignis już obradzał głowę, gdy ja wyleciałam na prostą. Nie obeszło się bez kilku fikołków, a skończyło się leżeniem na nim… Ignis leżał na plecach, a na jego twarzy dominowało zdziwienie, ja na tomista nurkowałam w jego futrze. Dosłownie, pysk był już zasłonięty tylko oczy było widać, a uszy już dawno opadły, ale nie powiem jest strasznie mięciutkie. Wilk chwile analizował sytuacje i krzykną:
-Kassi!? Czy mogła byś łaskawie zemnie zejść!- już widziałam ten błysk w oku, będzie się jarać.
-Ale ty masz mięciutkie futerko! Nie sądziłam, że jest aż tak gęste!- Zaczęłam wycierać pysk w futerko
-Kassi ty… Zejść ze mnie to jest bardzo nie komfortowe!
Ignis zepchną mnie i szybko wstał na równe nogi, a ja po chwili:
-Co to miało znaczyć!?
-Oj już na mnie nie warcz, co ty taki dzisiaj spięty.-Powiedziałam spokojnie.
Basior westchną ciężko, starając się uspokajać:
-Przepraszam, miałem dzisiaj ciężki dzień, ale wytłumacz mi. Co to miało znaczyć?
-Chciałam cię wystraszyć, ale się potknęłam.- Powiedziałam szczerze.
Ignis patrzał się na mnie wzrokiem „Really”?
-Ale bądźmy szczerzy, masz strasznie miękkie futerko!- Pisnęłam.
-…
-Tak ci zazdroszczę, ja mam sztywne jak siano…. Mogę pomacać futerko!?
-Co!?
-No daj, ono jest naprawdę przemiłe.
-Nie!
-Nie obchodzi mnie to.
Podbiegłam do niego i rzuciłam się na szyje. Ignis lekko się zabujał:
-Na karku masz jeszcze miększe.
Wilk szybko mnie odepchną:
-Możesz przestać, to nie jest fajne. Co ci dzisiaj odbiło?
-Mam szczęśliwy dzień.
Wilk spojrzał na mnie pytając.
-Nie zrozumiesz.
Nagle Smok zaśmiał się nisko i głośno. Ignis spojrzał na niego z zażenowaniem:
-Błagam cię Smug nie dobijaj mnie.
-Hahaha! To jest mój szczęśliwy dzień, a twój najgorszy.
Zaczęłam się donoście śmiać.

Ignis?

piątek, 26 maja 2017

Od Flame CD Mizu

Zostawiła mnie. Sama pobiegła z tłum rozwścieczonych ludzi, gotowych ją zabić. Wiadome było, że nie da rady. Nawet gdybym chciała, nie mogłam jej pomóc. Nie z tym ustrojstwem na szyi i lekko rozmywających się obrazem przed oczami. Musiała poradzić sobie sama.
Ułożyłam się wygodnie. Jaskinia była niewielka, i dobrze ukryta. Mogłam więc być spokojna. Zamknęłam oczy i po niedługiej chwili, bez wiedzy o tym, zasnęłam.

~*~*~*~

Kilka promyków słońca oświetliło moją twarz. Wszędzie panowała głucha cisza. Nic nie wskazywało na to, że ktokolwiek - wilk czy człowiek - miałby mnie znaleźć. W powietrzu unosił się smród śmierci. Stłumił całą miłość i szczęście, jakie wcześniej można było tu poczuć. Powoli wyszłam na zewnątrz. Wtedy światło dnia lekko mnie oślepiło. Po chwili jednak patrzyłam na świat bez mrużenia oczu. Jakieś sto metrów od miejsca gdzie spałam, trawa była wyraźnie wydeptana. Najprawdopodobniej było to miejsce walki. Usiłowałam sobie przypomnieć, kiedy dokładnie Mizu ruszyła mi na pomoc. Z pewnością było to popołudnie, tak więc, sądząc po obecnej pozycji słońca przespałam prawie całą dobę. Moja lewa, przednia łapa odrobinę krwawiła, jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Musiałam znaleźć sposób, by pozbyć się tej przeklętej obroży.
Niedaleko zobaczyłam sylwetkę basiora. Nie byłam pewna, czy wcześniej go już widziałam. Podeszłam bliżej, by mu się przyjrzeć. Teraz wiedziałam, nie znaliśmy się. Musiał dołączyć niedawno. Stanęłam obok niego i spojrzałam w jego czerwone oczy.
- Jestem Flame, beta legionu ognia. Pomożesz mi to zdjąć... - wskazałam na obrożę - i to nie jest prośba. To rozkaz.
Wilk kiwnął głową. Długo siłowaliśmy się z ludzkim wynalazkiem, jednak w końcu udało się go zdjąć.
- Silver jestem. - przedstawił się, gdy obroża pękła.
Coś, czego nikt przez całe moje życie nigdy nie zobaczył na moim pysku, pojawiło się na nim właśnie teraz. Był to uśmiech. Szczery, nie wymuszony. Sama nie wiedziałam, co go tu przywołało. Nie trwał on jednak długo. Dotarło do mnie co się dzieje i zniknął.

~*~*~*~

Spacerowałam na granicy legionu ognia i wody. Wilki innych ras niż ja uważają, że wilki ognia lubią gorąco, jednak nie było to prawdą. Oczywiste było, że taki wilk jak ja, nie jest w stanie się oparzyć, ani spalić, jednak jak każdy inny magiczny wilk, ja również nie przepadałam za upalnymi dniami lata. Na granicy ciepło, jakie biło z legionu ognia nie dawało się tak we znaki, gdy chodziło się na granicy. Co prawda można było tu napotkać parę z parującej wody, jednak było to do zniesienia.
- Hej. - usłyszałam głos Mizu, a po chwili ujrzałam jej całą sylwetkę. W odpowiedzi jedynie kiwnęłam głową. - Flame, ty krwawisz. Trzeba to opatrzyć. - powiedziała zatroskana, patrząc na moją łapę.
- Nie... to nic. - schowałam łapę - Stara rana.
Zerknęłam w lewo. Silver chodził między drzewami, szukając strumyka, z którego mógłby się napić. Wadera również spojrzała w tamtą stronę.
- Podoba ci się. Prawda? - szepnęła.
Moje futro natychmiast zapłonęło. Błękit moich oczu zmienił się na ogniste barwy. Podeszłam do wilczycy i przyparłam ją do drzewa.
- Nawet nie próbuj o tym myśleć! - warknęłam.
Zobaczyłam przerażenie w oczach Mizu, jakiego dawno nie dostrzegłam. Rozkoszowałam się tą chwilą.
- Flame... zostaw mnie. - chlipnęła chowając coś za sobą. - To rozkaz. - dodała wahając się.
- Podlegam tylko rozkazom Ignisa. - powiedziałam jeszcze bardziej się zbliżając.
Nagle zza Mizu wyłoniła się jakaś mała postać. Wyciągnęła do mnie rączki, jakby nie zdając sobie sprawy, z grożącego jej niebezpieczeństwa. Wadera schowała je za siebie.
- Dlaczego chronisz ludzkie szczenie? - warknęłam jeszcze bardziej zdenerwowana. - Nie wiesz do czego jest zdolne?!
Wtedy z jej oczach zabłysła złość. Taka jak ze mnie, a może nawet i większa.
- Jest jeszcze mała. - powiedziała próbując zachować spokój. - Myślisz że wszystko ci wolno, udajesz sukę, ale tak naprawdę jesteś żałosna. Nie radzisz sobie z własnymi emocjami, dlatego wyżywasz się na innych. Uratowałam ci życie już dwa razy, a ty nawet nie podziękowałaś. Bo taka jesteś. Samolubna i egoistyczna.
- Przestań! - warknęłam.
Mówiła prawdę i to mnie bolało, jednak nie chciałam tego okazać.
- Myślisz tylko o własnej dupie. Gdy mnie złapali nawet nie próbowałaś ruszyć mi na pomoc.
Posłałam w jej stronę niewielką kulę ognia. Nie miała na celu jej zaszkodzić, a jedynie odwrócić uwagę. Teleportowałam się niedaleko Silvera. Miałam nadzieję, że podejdzie, jednak nie byłam pewna czy naprawdę tego chcę.

Silver? To koniec serii opowiadań z Mizu, czas popisać z kimś innym

poniedziałek, 22 maja 2017

Od Mizu cd. Dev'a

Patrzyłam to na łeb basiora, to na jego ranny brzuch.
- Zaczniemy ćwiczyć, jak wyzdrowiejesz. - powiedziałam cicho.
- Dobrze, Mizu. - popatrzył na mnie.
- Dev?
- Tak?
- Czy.... ja bym mogła dzisiaj spać u Ciebie? - zapytałam.
- Jasne. - powiedział, po czym objął mnie łapą. Wtuliłam się w jego futro, po czym zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam.

*parę dni później*

- Ja će na dwól! - powiedziała Renel.
- Nie teraz, Ren. - mruknęłam cicho.
- JA ĆE NA DWÓL! - krzyknęła i zaczęła wdrapywać się na mój grzbiet. Westchnęłam. A jeśli ktoś zobaczy, że chodzi ze mną ludzkie szczenię?
- Kruszynko... - jęknęłam.
- Ja će tam! - wskazała rączką na łąkę.
- Nie dasz mi spokoju, co? - zapytałam, po czym wstałam i podeszłam do wyjścia jaskini. Nikogo nie zobaczyłam. - Chodź, Renei.
- Jej! - podskoczyła i pobiegła na dwór. Pobiegłam za nią. Dziewczynka zaczęła bawić się trawą. Uśmiechnęłam się. Wyglądała tak uroczo. Nienawidzę ludzi za to, co mi zrobili, ale ona... jest inna niż wszyscy. Nigdy nie zamierzałam adoptować ludzkiego szczenięcia, a jednak to zrobiłam. Teraz nie dam jej skrzywdzić. Usłyszałam czyjeś kroki. Podbiegłam do Ren i usiadłam przed nią, żeby nikt jej nie widział. Po chwili zobaczyłam Dev'a. Uśmiechnęłam się nerwowo na powitanie. Dziewczynka za moimi plecami zaczęła bawić się moim ogonem z wody.
- Hej, Dev. - powiedziałam cicho.
- Witaj, Mizu. - basior popatrzył na mnie. - Przyszedłem sprawdzić co u ciebie.
- U mnie jak najbardziej... wszystko świetnie... dobrze... - wymamrotałam. Ren zaczęła wspinać się po moich plecach. Po paru sekundach znalazła się na mojej głowie. Dev popatrzył na nią lekko zaskoczony. Ren po raz pierwszy zobaczyła innego wilka i przypatrywała się mu z zaciekawieniem.
- Skąd to się tu wzięło? - zapytał spokojnym głosem.
- Ale co? - udawałam zaskoczoną.
- To, co masz na głowie.
- Ja nic nie mam na głowie.
- Tatuś pieśek! - pisnęła uradowana Rene. Westchnęłam.
- Skoro już o niej wiesz, proszę, nie mów innym. - mruknęłam. Dziewczynce widocznie znudziło się siedzenie na mojej głowie, więc wyciągnęła rączki w kierunku „Tatusia pieśka”, po czym zawiesiła się mu na pysku.

czwartek, 18 maja 2017

Od Dev'a CD. Mizu


Leżałem w swojej jaskini. Nie mogłem zasnąć. Myślami byłem obok Mizu. Zastanawiałem się, co teraz robi. Może znowu opętał ją demon? Nie mogłem odpędzić od siebie tych myśli. Przekręciłem się na drugi bok. Moja boląca klatka piersiowa dała o sobie we znaki. Syknąłem z bólu. To nie czas teraz, żeby myśleć o bólu. Lepiej zastanowić się  jak mam jej pomóc. Powstałem z legowiska i wyszedłem na zewnątrz. Usiadłem przed jaskinią. Aż dziwne, że jest tak cicho. W końcu jest wojna. Kłusownicy zapewne oddali się w objęcia Morfeusza. Wpatrując się w nocne niebo, przed moimi oczami przelatywały setki myśli. Westchnąłem. Nadchodząca znajoma mi sylwetka wyrwała mnie z transu.
- Mizu, co się stało? – zapytałem wstając.

Widziałem jej niepokój i strach w oczach.
- Pomóż mi. Proszę. – spojrzała na mnie szklistymi oczami. – Ja… nie dam rady.
Wadera podeszła do mnie i się wtuliła w moje futro. Odwzajemniłem gest.
- Miałam sen. A raczej koszmar… Dev słuchaj, ja naprawdę boję się, że coś Ci się stanie przeze mnie. Proszę nie ryzykuj. – posłała mi smutne, błagalne spojrzenie.
- Mizu. Najdroższa moja, najukochańsza, nie ryzykuję. To mój obowiązek Ci pomóc. Jesteśmy przyjaciółmi. – skłoniłem łapą, aby uniosła głowę i spojrzała mi w oczy. – Możemy zacząć trenować od teraz.
Wzrok wadery spoczął na moim okaleczonym brzuchu.  
- Nie możesz. Jesteś ranny. Chwila! Co Ci się stało?! – poruszyła się.
- To nic takiego. Mała potyczka z ludźmi.
Zmarszczyła brwi. Wyglądała na bardzo niezadowoloną z tego powodu.
- Niech ich! Jeszcze brakowało aby Ciebie poharatali!
- Naprawdę nie szkodzi. Jeszcze im się zrewanżuję.

                                                                  Mizia? ;3


Powraca!

Shui powraca z powrotem do watahy!

"Prawda spytała kłamstwo: Dlaczego ludzie wolą wierzyć w ciebie? Zaś kłamstwo odpowiedziało: Bo ja jestem rzeczywistością, którą ludzie chcą widzieć."

Nowy basior - Powitajmy Silver'a!

 

"Nie jest ważne w życiu, żeby nie upaść, ale żeby podnieść się po każdym upadku"

Imię: Silver
Pseudonim: Devil
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Charakter: Silver jest dosyć odważnym wilkiem. Jest realistą. Dla niektórych może być denerwującym i wrednym basiorem, lecz kiedy się go bliżej pozna okazuję się, że może być miły, opiekuńczy, lojalny i przyjacielski. Nie lubi przebywać w zatłoczonych miejscach. Jest bardziej samotnikiem niż towarzyskim wilkiem.
Wygląd: Jego sierść jest czarno-czerwona. Na jednym oku posiada bliznę. Jego oczy mają kolor czerwony.
Stanowisko: Wojownik
Umiejętności: Intelekt: 10 | Siła: 10 | Zwinność: 7| Szybkość: 6 | Magia: 5 | Wzrok: 5 | Węch: 4 | Słuch: 3
Rasa: Demon
Żywioły: Ciemność, ogień i umysł
Moce: Ciemność :
- Umie zamienić się w cień. Przez co jest niewidoczny.
- Umie zamienić się w demona.
- Kiedy jest wściekły jego oczy stają się czarne a on posiada lepszy słuch, wzrok, jest szybszy, silniejszy i zwinniejszy.
Ogień :
- Potrafi stworzyć barierę ognia wokół siebie.
- odporność na ogień itd.
- kontroluje ogień.
- Ogień go wzmacnia.
Umysł:
- Umie kogoś zahipnotyzować.
- Umie czytać w myślach.
Inne :
- Umie latać chociaż nie ma skrzydeł
Rodzina:
Ojciec - Black
Matka - Rose
Partner/ka: Szuka..
Potomstwo: Może kiedyś...
Historia: Urodził się w innym stadzie. Jego rodzice byli alfami. Kiedy on już dorosnął i miał być alfą, inna wataha wypowiedziała im wojnę. Kiedy pewnego dnia wyszedł na spacer i już chciał wrócić do domu ujrzał martwe wilki. Wśród nich znalazł swoich rodziców. Obok jego ojca leżał mały kryształowy sztylet, którym się bronił.
Przedmioty: Kryształowy sztylet
Głos: <POSŁUCHAJ>
Właściciel: Julietta2017 -hw
Legion: OGIEŃ

środa, 17 maja 2017

Od Azzai CD. Chinmoku

- Kici kici! – zaczął nas nawoływać.
- Co te kułsowniki głupie sobie myślą. Nie jesteśmy żadnymi kotami. - powiedziałam, a kłusownik wymierzył w Chinka strzelbą. Pewnie ten pawian powiedział teraz tekst w stylu " Możne nawołują koty, by ci zjadły szczurku", gdyby nie kłusownicy. Człowiek miał już strzelać do Pawianka, ale ja skoczyłam i powaliłam go na ziemie, w między czasie pojawił się mur ognia. Strzelba wystrzeliła. Zostałam ranna w brzuch.
- Co do... - powiedział kłusownik, ale z góry zaczął walić grad strzał.
- Co jej jest? - spytał jakiś czarny basior. Możne to kolega pawiana.
- Tra... trafili... trafili ją - wyjąkał Chinmoku.
- To akurat widzę, ale szczegółowo! - rzekł drugi. To były ostatnie słowa, które usłyszałam, bo zemdlałam. Obudziłam się w jaskini opatulona bandażami na brzuchu. Nagle dostrzegłam basiora, który wcześniej rozmawiał z Chinem, stał przy wejściu do jaskini.
- Gdzie ja jestem - powiedziałam. I zaczęłam wstawać, ale po chwili upadłam.
- Jak się czujesz? - spytała medyczka.
- Źle... - powiedziałam.
- Nie dziwie ci się - odpowiedziała.
- Zostałaś postrzelona w brzuch i masz poważną gorączkę - mówiła dalej.
- A co się stało z Pawiankiem - spytałam, widząc wszystko przez mgłę.
- Jakim Pawiankiem, chyba jest gorzej niż myślałam. Masz zwidy? Co widzisz? Pawiany? - spytała.
- Nie wiem... - odpowiedziałam. O co jej chodzi?
-To gdzie jest maskonur? - spytałam medyczka, a ona patrzyła na mnie jak na ducha.
- Jakie maskonury? Muszę ci chyba podać więcej leków. - Gada od rzeczy, a nadal nie odpowiedziała mi gdzie jest Pawianek. A co jeśli coś mu się stało? Nie mogę drugi raz przeżywać tego. Znów zemdlałam.
Chinmoku?

Od Lisy CD. Ignisa

Basior krzykną na mnie, byłam dość zmieszana. Czy ja coś zrobiłam, a może przestraszył się mojej reakcji? Popatrzałam się na niego i pochyliłam głowę:
-Co tak się na mnie patrzysz?
-Nie rozumiem, czego masz takie negatywne emocje?- Pomyślałam.
Wstałam i podeszłam do niego. Ignis napiął się i obserwował ze zdziwioną miną. Patrzyłam mu w oczy, chciałam użyć swojej zdolności, by zobaczyć, co się stało, ale się zagalopowałam.
Moje oczy błysnęły, a we wgłębieniach maski pojawiło się nikłe białe światło, powiększające się, co chwile. Basior zaczął się odsuwać:
-Możesz przestać, zaczynam się bać.- Powiedział.
Pochyliłam głowę. Za basiorem, stały wysokie cienie, trzymały coś długiego. Za nimi tworzył się ogień. Cienie opadły, pojawiły się duża grupa wilków, ogień się powiększał. Wilki upadły, a za nimi znów te cienie kierowały w nie…. Czy to strzelba? Pochłonął ich czarny ogień. W głowie szumiały mi krzyki i łkania. Z ognia uformował się wilki z czerwonymi ślepiami. Czy on ich zabił? Obok płomiennego wilka pojawiły się inne, z zielonymi, niebieskimi i białymi ślepiami, a za nim małe złote. Wizja się urwała:
-Możesz przestać, zaczynam się bać.- Powiedział.
On już to mówił, a no tak podczas ‘tego’ dla mnie czas płynie wolniej. Spojrzałam na niego, ukrywając strach pod maską. Odsunęłam się:
- Jest z tobą coś nie tak? Wydajesz się naprawdę dziwna.
On jest tym wilkiem, on zabił ich. Jest zabójcą:
-Ty potworze.- Powiedziałam, a raczej użyłam tego, czego dawno nie robiłam, czyli telepatii.- Jesteś zabójcą, zabijasz, odbierasz niesprawiedliwie istotom życie. Twoja dusza jest czarna jak twoje zabójstwa.
Obróciłam i uciekłam z jaskini. Czym on jest? Na pewno nie jest dobry jak się wydaje. Spojrzałam przed siebie. No to zaczynamy bieg od nowa. Muszę bardziej na siebie uważać.

Ignis? Bardzo cię przepraszam xD

Odchodzi

Z naszej watahy odchodzi kolejny  wilk, jest to Lovitia
Powód: Decyzja właściciela

"Nie uciekaj przed sobą.  To o czym myślisz i tak Cię dopadnie"

Aktywność!

Z powodu braku aktywności dużej ilości wilków, jesteśmy zmuszone dodać kolejny post o aktywności. Tutaj macie legendę, która informuje o aktualnym czasie pozostałym do końca terminu pisania opowiadań:
Zielony - wilk ma jeszcze duuużo czasu do końca terminu.
Pomarańczowy - zostało mniej niż tydzień.
Czerwony - wilk natychmiast musi napisać opowiadanie.
Niebieski - wilk ma zaznaczoną nieobecność

Astra
Azzai
Chinmoku
Dev
Flame
Ignis
Kassi
Lisa
Mizu
Nathan
Rachel
Ventus
Visa

Jak widzicie nie oszczędzałam nawet administratorek. Wilki zaznaczone na czerwono mają czas do 22 maja.

Pozdrawiam ~ Ignis

Od Ignisa CD. Lisy

Wadera, którą spotkałem położyła się i westchnęła. Kiedy tak w milczeniu wpatrywaliśmy się w huragan na zewnątrz, jej wzrok na parę chwil spoczął na mnie, źrenice momentalnie się zwęziły,  a sama wadera odskoczyła przerażona. Rzuciłem jej zdziwione spojrzenie i pomyślałem.
~ Ech... coś chyba jest ze mną nie tak... - ona tylko odwróciła szybko głowę i znów gapiła się bez wyrazu w wiatr szalejący przed wejściem.
- Czy coś cię we mnie niepokoi? - spytałem starając się zachować obojętny wyraz i zero zdziwienia.
Wadera nerwowo pokręciła łbem. Choć całkiem nieźle nad sobą panowała, to dało się wyczuć, iż tego tematu chciałaby uniknąć. Moja ciekawska natura miała ochotę dowiedzieć się o problemie nowo poznanej, ale jednak jeszcze choć trochę nad sobą panowałem. Nie spytałem się wadery o jej życie prywatne, ale za to spróbowałem dowiedzieć się, jak ma na imię.
- Jak ci na imię?- znowu cisza. Mam poczucie, że nowo poznana mnie zignorowała.
- Słuchaj, jak coś ci się nie podoba, to powiedz! - uniosłem głos. Po tych słowach znów nastała cisza. Chyba nigdy nie czułem się tak niezręcznie, jak w tym momencie. Niby to tylko wadera, którą prawie zmiażdżyła gałąź drzewa, ale coś mnie w niej niepokoiło i w jej towarzystwie miałem silne wrażenie, że nie jestem mile widziany u jej boku. W dodatku cały czas milczała, czy może mnie ignorowała?

Lisa? Sorry, że krótkie, ale postaram się to nadrobić c:

piątek, 12 maja 2017

Od Mizu cd. Ventus

Wyszłam na ring, już opętana przez demona. Popatrzyłam w stronę otwierających się drzwi klatki przeciwnika. Wyszła z nich biszkoptowa samica. Warknęłam głośno, by ją wystraszyć. Cofnęła się trochę, ale za chwilę zrobiła krok do przodu. Nie wyglądała na zwykłego psa. Zaczęłam krążyć wokoło mojej przeciwniczki. Ta przełknęła ślinę. Bała się, ale jednak próbowała walczyć ze strachem. Widziałam w niej potencjał. Szkoda by było zabić taką istotę.
- Nie zrobię ci większej krzywdy, jeśli mi pomożesz. - powiedziałam cicho. Kiwnęła głową.
- Co mam zrobić? - zapytała.
- Chcę się zemścić na synu mojego dawnego właściciela. - powiedziałam, szczerząc sztucznie kły, by ludzie myśleli, że szykuję się do ataku. - Więc popchnę cię na kratki, a gdy twój właściciel przyjdzie i będzie chciał cię zabrać ja skoczę na niego i zatrzymam, a później, jak chcesz, możesz mi pomóc to wszystko rozwalić. - powiedziałam i przestałam krążyć wokół niej.
- Pomogę. - powiedziała i uśmiechnęła się szaleńczo. Warknęłam głośniej i zaszarżowałam na nią. Popchnęłam ją, a ta poleciała na kraty i upadła. Wypięłam dumnie pierś i zaczęłam spacerować po ringu. Właściciel tamtej wadery zostawił otwarte drzwi.
- Teraz! - krzyknęłam do niej i skoczyłam na jej właściciela, wgryzając się mu w kark. Po chwili padł martwy na ring. Nagle poczułam na futrze coś zimnego i mokrego. Woda! O dziwo, demon zaczął rosnąć w siłę po niej. Z moich pleców wyrosły cieniste skrzydła, a oczy zapłonęły na niebiesko. Słyszałam krzyki ludzi, ale nie zwracałam na nie uwagi.
- Mizu? - zapytał znajomy głos. Spojrzałam w stronę z której dochodził. Ventus. Wybiegłam z ringu razem z samicą poznaną tutaj.
- A tak w ogóle, jestem Raksha. - przedstawiła się.
- Mizu. - odpowiedziałam. Popatrzyłam w tył. Niektórzy ludzie próbowali nas złapać. Oni sobie żarty robią? Ten, który zbliżał się do nas nawet nie zdążył ręki podnieść, a padał na ziemię bez tchu. Rozwinęłam skrzydła i chwyciłam Rakshę za kark. Mimo, że nigdy nie latałam, wzbiłam się w powietrze. Demon jak widać już kiedyś latał. Trochę dalej odstawiłam waderę na ziemię i poleciałam za to obrzydliwe miejsce. Szukałam wzrokiem czegoś, czym mogła je podpalić. Znalazłam niewielką rozpaloną pochodnię. Wzięłam ją do pyska i podpaliłam całe miejsce walk. Nagle zobaczyłam namiot z napisem "Szef". To musiał być namiot syna właściciela. Weszłam do niego i zobaczyłam małe ludzkie szczenię. Wyrzuciłam pochodnię na suchą trawę. Dziecko patrzyło na mnie tymi swoimi brązowymi ślepkami i wyciągało w moim kierunku ręce. Przybliżyłam lekko do niego swój pyszczek. Ono złapało mnie za nos.
- Pieśek! - powiedziało uradowane. Nie mogłam go zabić. Nawet jeśli należało do tamtego człowieka. Wzięłam je lekko za ubranie na plecach i położyłam sobie na grzbiecie. Wyleciałam z namiotu zanim zajął się ogniem. Szybko wróciłam do Rakshy i razem pobiegłyśmy do Ventus.
- Hej Ven. - powiedziałam. Ventus popatrzyła na mnie i na cieniste skrzydła.
- Ja idę szukać matki. - powiedziała Raksha. - Żegnaj, Mizu.
- Żegnaj, Raksho. - popatrzyłam na nią. - Ven, wracamy do watahy.
- Nie ma jak. - jęknęła i spojrzała na swoje skrzydło.
- Pomogę, ale może boleć. - mruknęłam i złapałam za jej skórę na karku. Wzbiłam się w powietrze i poleciałam w stronę watahy. Ventus chyba nie zauważyła małego ludzika siedzącego na moim grzbiecie i kurczowo trzymającego się mojego futra.

Ventus? :) 

Od Kassi CD. Dev

Nie czułam się najlepiej. Co tu mówić, przed chwilą zwróciłam swój obiad. Wyszła z krzewów. Niech matka natura robi z tym, co chce. Obróciłam się, by zobaczyć, co, z Dev’em. Wzdrygnęłam się, gdy akurat był za mną:
-Nic ci nie jest Kassi?
-Pff mi?- Wyprostowałam się.- Eh… Przypomina mi się ten królik sprzed tygodnia, ale ty się nie martw o jakąś tam waderkę tylko o siebie.
-Jestem alfą to mój obowiązek.- Powiedział formalnie.
-O jejku, tylko mi się nie zaczynaj wywyższać jak Ignis.
-Nie wywyższam się.-Odparł oburzony.
-Ehym, nie zemną takie coś, a teraz proszę mi tam wracać, pani medyk Kassi pierwszego stopnia się tym zajmie.
-Jesteś medykiem?
-Nie, ale znam się na to i owo.- Wypięłam się dumna.- Czyli prawie na niczym, he he.
Dev westchną i spojrzał na zabandażowane rany:
-Chcę się upewnić, czy wszystko z tobą dobrze.
-Jak najlepiej, trochę kręci się w głowię, ale to minie. Uwierz mi, jestem lekarzem.
Dev kiwną głową i obrócił się w stronę jaskini. Skrzywiłam się z niesmakiem. Spojrzał na mnie przez ramię:
-Idziesz?
-Ta, ta daj sekundę. Powietrze lepiej mi zrobi, zaraz przyjdę!- Uśmiechnęłam się.
Przemilczał to i wszedł do jaskini.
Spuściłam głowę. Czuje się tak ch*****o. Ja muszę se to wygrawerować na czole „Teleportacja nie w grupach, przynajmniej dla mnie”. Chociaż i tak to zlekceważę. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do jaskini.
Basior zmieniał bandaże, każda wymoczona we krwi. Skrzywiłam się:
-Hej, pomogę.
Dev spojrzał na mnie wzrokiem „Nie trzeba”
-To~ Przynajmniej dasz kawałek?
Podniósł głowę pytająco. Podał mi bandaż. Zdjęłam swój ubłocony, a łapa opadła mi bezwładnie. Owinęłam ją i mocno zacisnęłam, usztywniając. Oddałam bandaż:
-Po co to robisz? Nie masz żadnych skaleczeń.
-Powiedzmy, że zwichnęłam se łapę… wielokrotnie i jakoś się sflaczała.-Wzruszyłam ramionami.
Basior prychną i wrócił do opatrywania. Ziewnęłam, wstałam i spojrzałam, jak kończy zmienianie:
-Dev?
Podniósł głowę:
-Choć pójdziemy zobaczyć, co z Ignisem, niech zobaczy, że jeszcze żyje, będzie miał ziszczony cały dzień. Błahaha!
Basior patrzył się na mnie pytająco. Zachichotałam i pokierowałam się do wyjścia, po chwili dołączył:
-A z tobą wszystko dobrze?- Spytałam.
-…. Ta, choć zobaczymy, co z Ignisem.
Zaczęłam iść w podskokach, a Dev prowadził.

Dev?