- Silver. Uciekaj - Powiedział do mnie ojciec. Był cały zakrwawiony. Spojrzałem na niego,a moich czerwonych z oczu leciały mi łzy. Dziś ostatni raz widziałem rodziców i przyjaciół. Usłyszałem wycie innego wilka. Musiałem już uciekać, inaczej skończę tak jak oni.
Ale z mojego koszmaru wyrwał mnie czyjś głos.
- Silver? Deszcz przestał już padać, idziemy gdzieś indziej? - Otworzyłem oczy i wstałem, była to Flame. Spojrzałem na otaczający nas krajobraz, wszędzie znajdowały się male latające wyspy a niedaleko znajdował się ogromny wysoki wodospad .
- A co proponujesz? - Zapytałem.
- Może pójdziemy nad tamten wodospad a potem do innego legionu? - Powiedziała wadera która chciała jak najszybciej się stąd wynosić.
- Dobrze - Powiedziałem i ruszyłem za Flame. Powoli zbliżaliśmy się do ogromnego wodospadu, nie widziałem gdzie się kończy ponieważ pod nami były chmury które zasłaniały widok. Wiatr zaczął silniej wiać. Powoli zbliżała się noc. Księżyc i gwiazdy były już widoczne na niebie. Szedłem niebezpiecznie blisko krawędzi, chwile się zamyśliłem i wpadłem na Flame. Która szła obok mnie. Potem ona mnie popchnęła ale tym razem specjalnie. Chwile później nie czułem ziemi pod łapami i spadałem w dół.
Flame?