Gorące opary, grzało moje ciało, a dym sprawiał, że czułam się świetnie.
Właściwie to mój szczęśliwy dzień. Świetnie się czuje. Jestem
szczęśliwa, rozbudzona i pełna humoru po prostu będzie mi ciężko go
zniszczyć. Podskakiwałam omijając pęknięcia na kamieniach. Byłam na
Legionie ognia. Niedaleko płynęło jezioro lawy. Ciekawe. Co by się stało
gdyby tam wpadłam? Do wody mi nie wolno, a do lawy? Mruknęłam pytająco.
Nagle rozległ się straszny ryk, a moja ciekawość nie dawała za wygraną.
Pobiegłam za dźwiękiem. O dziwo to była jaskinia tego smoka. Jak mu
tam, Smuga? Niepewnie weszłam, a mym oczom ukazał się wielki smok i
oczywiście znajome futerko. Najwyraźniej mnie nie zauważył. Może go
wystraszę. Zaczęłam się czaić. Ignis najwyraźniej coś gadał ze smokiem.
Bestia przeniósł wzrok na mnie, patrzył się chwile i już próbował
zaryczeć, i nie wiem, co mi odbiło, czy to odruch czy instynkt, ale jak
nie pobiegłam, jak nie frunęłam, jak ten kamień była pod moimi nogami i
jak nie jebł** w Ignisa, normalnie trzysta metrów poleciałam. No dobra
przesadzam. W czasie mojego biegu smok zdążył ryknąć, a Ignis już
obradzał głowę, gdy ja wyleciałam na prostą. Nie obeszło się bez kilku
fikołków, a skończyło się leżeniem na nim… Ignis leżał na plecach, a na
jego twarzy dominowało zdziwienie, ja na tomista nurkowałam w jego
futrze. Dosłownie, pysk był już zasłonięty tylko oczy było widać, a uszy
już dawno opadły, ale nie powiem jest strasznie mięciutkie. Wilk chwile
analizował sytuacje i krzykną:
-Kassi!? Czy mogła byś łaskawie zemnie zejść!- już widziałam ten błysk w oku, będzie się jarać.
-Ale ty masz mięciutkie futerko! Nie sądziłam, że jest aż tak gęste!- Zaczęłam wycierać pysk w futerko
-Kassi ty… Zejść ze mnie to jest bardzo nie komfortowe!
Ignis zepchną mnie i szybko wstał na równe nogi, a ja po chwili:
-Co to miało znaczyć!?
-Oj już na mnie nie warcz, co ty taki dzisiaj spięty.-Powiedziałam spokojnie.
Basior westchną ciężko, starając się uspokajać:
-Przepraszam, miałem dzisiaj ciężki dzień, ale wytłumacz mi. Co to miało znaczyć?
-Chciałam cię wystraszyć, ale się potknęłam.- Powiedziałam szczerze.
Ignis patrzał się na mnie wzrokiem „Really”?
-Ale bądźmy szczerzy, masz strasznie miękkie futerko!- Pisnęłam.
-…
-Tak ci zazdroszczę, ja mam sztywne jak siano…. Mogę pomacać futerko!?
-Co!?
-No daj, ono jest naprawdę przemiłe.
-Nie!
-Nie obchodzi mnie to.
Podbiegłam do niego i rzuciłam się na szyje. Ignis lekko się zabujał:
-Na karku masz jeszcze miększe.
Wilk szybko mnie odepchną:
-Możesz przestać, to nie jest fajne. Co ci dzisiaj odbiło?
-Mam szczęśliwy dzień.
Wilk spojrzał na mnie pytając.
-Nie zrozumiesz.
Nagle Smok zaśmiał się nisko i głośno. Ignis spojrzał na niego z zażenowaniem:
-Błagam cię Smug nie dobijaj mnie.
-Hahaha! To jest mój szczęśliwy dzień, a twój najgorszy.
Zaczęłam się donoście śmiać.
Ignis?