Pobiegłam ludziom naprzeciw. Zaczęłam warczeć. Wśród 9 ludzi dostrzegłam mojego dawnego właściciela... ale ja go przecież zabiłam! To musiał być jego syn. Ludzie mnie okrążyli. Na szczęście nora, w której leżała Flame była poza zasięgiem wzroku. W mojej głowie zaczął układać się zarys planu. Poddam się im, a jak już tam będę, rozwalę wszystko co napotkam! Moja zemsta będzie słodka. Podbiegłam do pierwszego lepszego człowieka, skoczyłam na niego i zatopiłam kły w jego gardle. Moje oczy zaświeciły jaśniej. Z przeciętych żył tryskała krew prosto na mój pysk. Człowiek nawet nie krzyczał. Nie miał sił. Po chwili padł martwy na ziemię. Obróciłam się patrząc na innych. Nie strzelali do mnie ze zwykłych strzelb na metalowe kulki. To były strzały ze środkiem nasennym. Pięknie! Mój plan wypali. Zabiorą mnie do siebie. Walczyłam jeszcze chwilę, ponieważ to sprawiało mi ogromną przyjemność. Krew tryskała na wszystkie strony, a moje ciało wyglądało jak ciało jeża. Chyba w każdą część miałam wkutą strzałę z środkiem nasennym. Jako demon nie czułam senności. Już miałam rzucić się na jakiegoś starca co coś krzyczał, ale drogę zastąpiła mi Ventus.
- Nie dam ci go skrzywdzić! - krzyknęła. - On jest dobry!
- Skąd się tu wzięłaś, muszko? - syknęłam do wadery. - Odsuń się!
- Nie! - krzyknęła. Nie chciałam tego robić, ale demon panujący nad mym ciałem chciał. Skoczyłam na jej skrzydło i załamałam je. Wadera jęknęła i straciła przytomność.
- Przepraszam, Ventus. - powiedziałam cicho normalnym głosem, ale po chwil znowu z mojego gardła wydarł się wrzask. Skoczyłam na starca, ale w połowie drogi zatrzymał mnie łańcuch zarzucony na moją szyję.
- Chcę tylko tą szarą! - krzyknął syn mojego właściciela. - Białą zostaw.
- Ale... - odezwał się inny człowiek.
- ŻADNYCH ale. - odpowiedział. Pociągnęli mnie po ziemi i założyli dziwną obrożę. Pewnie blokowała moce. Powoli odmieniałam się w siebie. Wrzucili mnie do klatki, a ja zasnęłam. Gdy się obudziłam byłam w pomieszczeniu które dobrze znałam.
- ŻADNEJ wody, jedzenia. - powiedział jakiś człowiek. Mam tylko nadzieję, że Ventus nic nie jest. I że jej złamane skrzydło się zrośnie.
Ventus?