Otarłem bolący nos i wstałem powoli. Co ta jedna, wielka
kupa włochatej, wulkanicznej masy sobie wyobraża? Nikt nie będzie mi stawiać
murów przed nosem!
- Czy ty masz dobrze z główką? – spytałem poirytowany.
- Mnie się pytasz? To pytanie powinieneś kierować do siebie.
– spojrzał na mnie z wyższością.
Parsknąłem pod nosem i westchnąłem.
- No nic, chyba powinienem już iść. Mój drogi Szczur na mnie
czeka.
- Szczur? Co ty w kanałach mieszkasz? W sumie nie zdziwiłoby
mnie to, kanały to idealne miejsce dla takich ścieków jak ty.
- Też Cię polubiłem. Ano właśnie. Jak Ci na imię chodząca
magmo?
- Ignis. A ty ścieku?
Postanowiłem się zabawić z tym całym Ignisem. Troszkę się z
nim podroczę, powygłupiam. Będzie zabawnie.
- Zgadnij. Jeśli uda Ci się odgadnąć moje imię, zasłużysz na
mój szacunek i może przestanę Cię tak bardzo wkurzać.
- Nie łatwiej po prostu powiedzieć?– posłał mi zażenowane
spojrzenie.
- Oh, no wykaż, że się inteligencją. – uniosłem się delikatnie
w górę.
W pewnym momencie usłyszeliśmy huki pocisków i jeden z nich
o mało mnie nie trafił, gdybym nie odskoczył w porę.
- Co do? – spytałem zaskoczony.
- Widzisz? Nie ma czasu na zabawy! Wiej! – krzyknął do mnie
i zaczął biec z kulejącą łapą.
Miałem już za nim pobiec, gdyby nie to, że przypomniała mi
się Azzai. Może coś się jej stało? Nie chcę tego! Zaraz.. co ja gadam? Nie,
muszę do niej biec! Jakaś niema troska pcha mnie, aby ją chronić. Pobiegłem w
drugą stronę, gdzie ostatnio rozstałem się ze Szczurkiem. Dobiegł mnie krzyk
Ignisa.
- Co ty robisz idioto! Zabiją Cię!
- Mam ważniejsze sprawy na głowie niż śmierć! – posłałem mu
biały uśmiech za którym tkwiło naprawdę
ostre uczucie troski.